Drogi w rejonie wileńskim: Grzęzną strażacy i karetka

Od szosy Niemenczyn-Sużany do Botwiniszek jest zaledwie półtora kilometra. Ten odcinek jednak jest prawdziwym koszmarem i testem dla kierowcy. Grzęzną samochody, grzęzną strażacy, grzęźnie karetka.

Antoni Radczenko
Drogi w rejonie wileńskim: Grzęzną strażacy i karetka

Fot. Antoni Radczenko

Botwiniszki liczące kilka domów na mapie rejonu wileńskiego nie są żadnym wyjątkiem. Sytuacja w innych gminach, w miejscowościach z większą liczbą mieszkańców, wcale nie jest lepsza.

„Taką sytuację mamy w całym rejonie. Tu nie chodzi o żadną złość. Po prostu samorząd powinien uporządkować i współpracować z mieszkańcami. W rejonie wileńskim jest komisja ds. sytuacji ekstremalnych. Muszą wspólnie z mieszkańcami zrobić plan i później go realizować” – podzielił się spostrzeżeniami z zw.lt mieszkaniec rejonu wileńskiego Algis Vaitkevičius, który przez wiele pracował w nadleśnictwie wileńskim i sytuacja o stanie dróg jest mu dobrze znana. Jako pierwszy zaczął na Facebooku udostępniać ich zdjęcia w rejonie.

Pieniążków nie ma

Jadwiga Ordo spotyka mnie przy samym wjeździe. Tutaj na prawo, tutaj na lewo, tutaj łąką, tutaj między brzózkami – nawiguje mieszkanka Botwniszek.

Niestety liczą się centymetry. Mój Renault Scenic grzęźnie w błocie w tym samym miejscu, gdzie w ubiegłym roku ugrzęzły wozy strażackie, kiedy płonął dom państwa Ordo. Mąż pani Jadwigi przez dziesięć lat pracował w Irlandii, żeby mogli wspólnie z rodziną przenieść się z Niemenczyna na wieś i prowadzić gospodarstwo rolne. Niestety w marcu ubiegłego roku dom spłonął. Strażacy zatrzymali się kilkaset metrów od gospodarstwa i powiedzieli, że dalej nie dadzą rady dojechać. Wspólnymi siłami – własnymi i znajomych w krótkim czasie dom udało się odbudować.

„My miejscowi znamy drogę, czujemy ją” – wzdycha Jadwiga i dzwoni po pomoc. Po kilkunastu minutach zjawia się właściciel miejscowego tartaku, Michał, z traktorem, który już tego dnia wyciągał jednego z mieszkańców.

„Któż takim samochodem jeździ po rejonie?” – śmieje się Michał i po kilku minutach mój samochód jest uratowany.

Problem jest znany i ciągnie się od lat. „W zeszłym roku pisałam do Samorządu Rejonu Wileńskiego. Starosta sużański napisał, że pieniążków nie ma. Była tylko wyrównana powierzchnia graderem, ale jakby naumyślnie zrobiono to przed deszczami. Po deszczach droga ponownie stała się kaszą. Niby również zrobiono ścieki, ale nie do końca, niedokładnie. Wyrąbano też krzaki obok drogi, które niby zatrzymały straż pożarną. Bo między starostą a nimi wynikł spór, kto zawinił w sytuacji. Niestety droga nadal nie jest remontowana, a przecież nie prosimy o asfalt, nam wystarczy tylko żwir i ścieki” – opowiedziała  zw.lt Jadwiga Ordo, której rodzina przed kilkoma laty zainwestowała w drogę, kupując na przykład żwir…

Zmarł człowiek

Mieszkańcy proponowali dla samorządu wkład własny, ale propozycja również została bez odpowiedzi. Zgadzają się również na kompromisowy wariant – wyżwirowanie drogi tylko tam, gdzie są źródełka, czyli miejsc których w pewnych okresach po prostu nie da się przejechać.

Najgorzej jest jesienią i wiosną, kiedy zaczynają się deszcze i topnieje śnieg. Zimą, kiedy ziemia zamarza i kilkakrotnie droga bywa czyszczona, teoretycznie jest lepiej. Aczkolwiek nie zawsze. W tym roku nie mogła dojechać karetka. Chorego przyniesiono do ambulansu… na rękach. „Potem, kiedy człowiek zmarł, to drugiego dnia drogę oczyszczono” – poinformowała Jadwiga.

Droga nie jest tragiczna

Starosta gminy sużańskiej, do którego należą Botwiniszki, Tadeusz Alancewicz, nie rozumie zarzutów. W trakcie naszej rozmowy podkreśla, że „droga nie jest tragiczna”.

„Dzięki Bogu w tym roku pożarów nie było i straż pożarna nie musiała tam jechać” – oświadczył na wstępie starosta. Dodając, że sytuację o stanie drogi w Botwiniszkach zna, ale niestety nic nie może zrobić. Dopóki nie odpuści grunt i dopóki nie wyschną błota żadne prace nie mogą być prowadzone. Prace, czyli profilowanie nawierzchni przy pomocy równiarki.

Alancewicz twierdzi, że nie ma takiego budżetu, aby uporządkować każdą drogę w gminie. W pierwszej kolejności drogi są porządkowane w większych miejscowościach. Niestety w Botwiniszkach mieszka zaledwie kilka rodzin. „W każdej gminie rejonu wileńskiego są sołtysi. W naszej gminie jest ich siedem. Spotykamy się, słuchamy ich problemów, robimy plan kiedy i co mamy robić. Dbamy o wszystkie drogi, które są na naszym terenie. Niestety pieniędzy nie wystarcza. Mamy 80 wiosek, gdzie nie ma dróg. Żwirowanych dróg mamy tylko 137 kilometrów. Botwiniszki właśnie są taka miejscowością, gdzie mieszka bardzo mało ludzi” – wytłumaczył działania gminy starosta. W ubiegłym roku gmina na drogi miała zaplanowanych 106 tys. euro, w tym – 116 tys. euro.

„Nie wiem dlaczego zwracają się do prasy, bo do gminy z takimi propozycjami, aby wspólnie coś zrobić nikt nie zwracał się” – wyjaśnił starosta, który mówi, że jest otwarty na wszelką współpracę i ,,jeśli załatwią żwir to na pewno pomoże z techniką”. „Jak nie ma żwiru to nie ma żadnej gawędy o pracy” – skwitował starosta.

Był skandal

Do Szulg, leżących za koleją między Kowalczukami a Szumskiem, wybieram się po kilku dniach od wizyty w Botwiniszkach. Pogoda dopisała, więc nie ma błota, tylko dziury. Przed kilkoma dniami sytuacja wyglądała inaczej.

„Był skandal. U nas dużo mieszka starych osób. Do jednej babci, która ma 90 lat, wezwano karetkę. To ledwie przyjechała, takie było błoto. Mówili po co dzwonicie, jeżeli nie można przejechać” – opowiada Ludmiła Małyszko, mieszkanka wsi.

„To jest droga żwirowana. Tylko nie jest wyprofilowana, nie ma rowów, aby ściekała woda. Nie są wyrąbane krzaki. Więc jeśli jadą dwa samochody, to mają kłopot, żeby siebie ominąć. To jest problem dwóch-trzech tygodni jesienią i wiosną, kiedy zaczynają padać deszcze i topnieją śniegi. Kiedy ktoś przyjeżdża z samorządu po kilku tygodniach, to wtedy mówią, że nie ma żadnych problemów” – wyjaśnił sytuację Algis Vaitkevičius, który mieszka w kilku kilometrach od Szulg.

Zdaniem Vaitkevičiusa samorząd powinien rozmawiać z ludźmi, aby wspólnie wypracować plan działania. „Na przykład muszą przyjechać do jakiejś miejscowości i zapytać, co kto może zrobić, jak kto może pomóc. Ktoś ma traktor, więc jeśli pomoże wyrównać drogę, to samorząd mu również w czymś pomoże. Bo przecież każdy ma do załatwienia jakąś sprawę. Przecież są społeczni sponsorzy w policji, dlaczego nie mogą być samorządowi? Rozumiem, że możliwości finansowe są ograniczone, ale rejon jest przecież obok stolicy, więc i drogi muszą być odpowiednie” – podkreślił Vaitkevičius.

Na pytanie: czy zwracali się do samorządu? Rozmówcy zgodnie twierdzą, że odpowiedź jest standardowa: nie ma pieniędzy.
Kolejna mieszkanka wsi, Emilia Wołodko, przypomniała, jak przed kilkoma laty samorząd próbował zamiast żwiru przywieźć zwykłą ziemię.

„Przyjechało 17 samochodów i mówią, że to żwir. A ja mówię, jaki to żwir jeśli rośnie na nim trawa. Wezwaliśmy szybko pograniczników i z ich pomocą zatrzymaliśmy samochody” – opowiada Wołodko, pokazując zdjęcia.

Normalna droga

Starosta gminy Kowalczuki, do której należą Szulgi, Krystyna Gierasimowicz, również nie rozumie pretensji mieszkańców.

„Przepraszam, ale pierwszy raz słyszę, że nie można dojechać. Tam jest granica i stale jeżdżą pogranicznicy. Tam są dwie drogi: jedna z Szumska, druga z Kowalczuk. Nie wiem kto panu tak powiedział, bo mi nic mieszkańcy nie mówili. Normalna droga” – odpowiada starosta. Zapomniała dodać, że pogranicznicy jeżdżą jeepami, na które zwyczajnie nie stać zwykłych mieszkańców.

Starosta co prawda dodaje, że w najbliższym czasie do Szulg ma przyjechać grader. „Jak przejdzie, to będzie normalna droga. Są mieszkańcy, którzy stale do mnie dzwonią. Ale w tym roku nikt z Szulg do mnie nie zwracał się” – podkreśliła Gierasiwmowicz.

Dziury, dziury, dziury

Podobna sytuacja we wsi Skajstery gminy mickuńskiej. Mieszkańcy ulic Kranto i Vilties od lat żądają naprawy dróg. „Co mogę powiedzieć: dziury, dziury, dziury. Łata na łacie i dziury w łacie” – żartuje Edward, mieszkaniec Skajstrów.

„Praktycznie tutaj mamy dziurę na dziurze. Asfalt tutaj był położony tylko w czasach sowieckich. Nie był jakościowy. I teraz praktycznie nie da się przejechać” – dodał kolejny mieszkaniec ulicy Kranto Paweł Kaniuta.

Gorsza sytuacja jest na ulicy Vilties. Tam jesienią i wiosną ludzie zostawiają samochody u sąsiadów i idą do domu kilkaset metrów. „Inny problem jest z wywozem śmieci. Postawiono nam pojemniki. Nawet z nimi (śmieciarzami – przyp. red.) kłóciłem się kilkakrotnie, ponieważ gdy przyjeżdżali po śmieci, to „przeorali” całą drogę. Obiecali, że wyrównają, ale nic nie zrobili. To im powiedziałem, aby nie psuli chociażby tego, co jest. Więc kiedy były deszcze to nie przyjeżdżali” – dodaje Walera, mieszkaniec ulicy Vilties.

Asfaltu nie będzie

Starosta gminy Mickuny, Renata Mickiewicz, nie ukrywa, że problem dróg jest i to jest problem poważny. Niestety desperacko nie wystarcza finansowania. Plany są duże, ale żeby je zrealizować potrzebnych jest kilka rocznych budżetów. Jej zdaniem to jest problem na szczeblu państwowym, który powinien stworzyć specjalny fundusz na uporządkowanie dróg, bo „naprawdę jest bardzo ciężko”.

„Gmina ma ponad 130 kilometrów dróg i nie jesteśmy w stanie wszystkie zaasfaltować i uporządkować. W tym roku drogi są pełne wody ciągle, bo miejscowości są strasznie wodne. Co się tyczy Vilties, to mówiłam temu panu, że swoimi siłami coś będziemy robili. Nie będzie jednak żadnego asfaltowania, żadnego żwirowania, żadnego nic” – odparła Renata Mickiewicz.

Z dziurami na Kranto komentarz starosty jest bardzo podobny. „Niech pan pojeździ po naszych drogach. Mamy ich bardzo dużo. Niestety nie mamy takiego budżetu, aby zaspokoić wszystkich potrzeb naszych mieszkańców” – podkreśliła Mickiewicz. Dodając, że staraniami gminy udało się zapewnić oświetlenie na tej ulicy.

W tym roku na drogi w gminie samorząd przeznaczył 150 tys. euro. Jest to suma absolutnie niewystarczająca.

Kto odpowie?

W sprawie dróg w administracji rejonu wileńskiego interweniował Robert Duchniewicz, radny z ramienia socjaldemokratów, który wystosował odpowiednie pismo. Zdaniem radnego sytuacja potrzebuje pilnej reakcji ze strony władz lokalnych.

„Trzeba myśleć, co robić z drogami, żeby nasi mieszkańcy nie odczuwali dyskomfortu. Obecnie, wielu z nich nie mogło dotrzeć do domu, musiało naprawiać samochody. Starości są z ramienia rządzącej AWPL-ZChR, ale wszyscy mówią, że na naprawę dróg nie ma środków pieniężnych. Mieszkańcy rejonu opowiadają, że z powodu tragicznych dróg, nie mogło dojechać pogotowie lub straż pożarna. Więc kto odpowie za tragiczne wypadki?” – powiedział w rozmowie z zw.lt Duchniewicz.

„Brak środków pieniężnych nie musi powstrzymywać samorządu od dalszych działań. Rządząca frakcja powinna czuć odpowiedzialność i szukać rozwiązań. Możemy inaczej formować budżet i po prostu na drogi przeznaczyć więcej. Samorząd powinien prowadzić ciągły dialog z rządem w celu otrzymania dodatkowego finansowania” – dodał Duchniewicz.

Radny podkreśla, że przeznaczenie większego finansowania wcale nie oznacza większych wydatków, ponieważ kiedy mieszkańcy zaczną drogą sądową domagać się zadośćuczynienia pieniężnego, może to kosztować o wiele więcej.

Rekść o drogach

W marcu mer rejonu wileńskiego zaprezentowała Radzie Rejonu sprawozdanie za rok 2017. W sprawozdaniu była mowa również o drogach.

„Samorząd równomiernie tworzy komfortowe warunki życia w całym rejonie. W 2017 roku były przeprowadzone prace doglądu i rozwoju dróg – stale doglądano i remontowano lokalne drogi i ulice, zakładano nowe chodniki, montowano znaki drogowe, rozszerzano sieć ścieżek rowerowych. W rejonie wileńskim w tym roku z programu doglądu i rozwoju dróg, ze środków budżetu, osób fizycznych i prawnych odnowiono  4,9 km istniejącej nawierzchni asfaltowej, od nowa zaasfaltowano 25,2 km dróg żwirowych, zaasfaltowano dziury, zbudowano drogi żwirowe i wykonano prace remontowe. W sumie inwestycje na drogi w 2017 roku wyniosły prawie 3,8 miliona euro. W roku 2017 doczekano się niezwykle dużej liczby inicjatyw, dotyczących współfinansowania z osobami fizycznymi lub prawnymi asfaltowania dróg i ulic i remontu nawierzchni żwirowych. W ciągu ostatniego roku z możliwości współfinansowania skorzystano i z powodzeniem zakończono realizację 15 projektów o łącznej kwocie ponad 1,147 milionów euro. W ramach tych projektów zaasfaltowano 7,8 km dróg i ulic o znaczeniu lokalnym“ – napisała mer.

PODCASTY I GALERIE