
Wieś Gejbule (gmina Kowalczuki) leży w dwóch kilometrach od Szumska i liczy kilkadziesiąt mieszkańców. Oficjalnie w 2001 roku mieszkały tu 73 osoby, teraz – jak mówią mieszkańcy – ich liczba się zwiększyła. Do Gejbul przeprowadzili się wilnianie. Problemem jest droga, gdzie bruk pamięta jeszcze lata sprzed I wojny światowej.
Przy drodze nie ma ścieków, dlatego w czasie większej ulewy, zwłaszcza wiosną i jesienią, ulica zamienia się w rzekę. Woda zalewa piwnice co sprawia, że praktycznie nie da się w nich niczego przechowywać. Ludzie muszą własnoręcznie kopać rowy przed domami. „Jak są ulewy, to strasznie zalewa. Woda idzie z góry i zalewa dom, garaż – wszystko. Na podwórku są śmieci. Po deszczu musimy sami remontować drogi, zasypywać piaskiem, ponieważ inaczej nie da się przejechać” – powiedziała zw.lt Alina Węgrowska, której dom znajduje się prawie przy samym wyjeździe ze wsi, pod górką. Zimą nie jest lepiej. Przez zlodowaciałą i zaśnieżoną drogę nie mogą przejechać wozy strażackie. Przed kilkoma laty przez to spłonął dom. Domy w ogniu i wozy strażackie, które nie mogą dojechać do bardziej odległych gospodarstw rejonu są w pewnym sensie klasyką. W ubiegłym roku w podobnych okolicznościach spłonął dom w Botwiniszkach gminy sużańskiej. O posypanie piaskiem drogi zimą, twierdzą mieszkańcy, również trzeba każdego roku wykłócać się ze starostą.
List do starosty
W ubiegłym roku mieszkańcy zwrócili się z pisemną prośbą do starosty Krystyny Gierasimowicz. „Wspólnota mieszkańców wsi Gejbule apeluje o wyasfaltowanie drogi podstawowej. Mieszkańcy są niezadowoleni z powodu złego stanu drogi: samochody ulegają uszkodzeniu, chodzenie na piechotę o każdej porze roku jest również niebezpieczne. Poza tym zimą droga jest rzadko czyszczona, co utrudnia przejazd. Prosimy o rozpoczęcie prac już w tym roku lub zaplanowanie ich na rok 2018” – napisali. Sprawa ruszyła tylko w ubiegłym tygodniu. 27 lipca do Gejbuli przyjechał traktor i ciężarówka. Pracownicy spółki Sostinės gatvės zaczęli wysypywać na drogę gruz betonowy, który tak naprawdę okazał się odpadami budowlanymi. ,,Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku, kiedy mieszkańcy naszej wsi zwrócili się do samorządu w celu uporządkowania drogi. Przez pół roku nikt nas o niczym nie informował. W ubiegłym tygodniu ludzie wyszli na ulicę i zobaczyli, że przywieziono odpady budowlane, czyli gwoździe, kawałki armatury. Zaczęliśmy protestować i pracownicy spółki wyjechali. Później otrzymaliśmy telefon od starosty, żebyśmy się nie wtrącali, ponieważ nie wszyscy mieszkańcy mają plany na ziemię, na domy i mogą mieć nieprzyjemności. Jednak jesteśmy silni i chcemy mieć normalną drogę” – powiedziała mieszkanka wsi Helena Milewicz.
Chronologia zdarzeń
Po proteście mieszkańców pracownicy Sostinės gatvės opuścili teren. Jak się okazało gruz i żwir (w którym było więcej piasku) został ulokowany w pobliskich pokołchozowych hangarach. Mieszkańcy własnoręcznie zaczęli oczyszczać drogę z metalowych śmieci, ponieważ nie dało się po nich przejechać. Dzieci magnesikami wyciągali gwoździe, pręty, śruby. W ten sam dzień przybył przedstawiciel starosty, który początkowo stwierdził, że wszystko jest w normie. Po kilku godzinach wrócil i stwierdził naruszenia.
W poniedziałek przybyła starosta Krystyna Gierasimowicz wraz z przedstawicielami Sostinės gatvės. Pracownicy spółki jeszcze raz oczyścili teren z żelastwa. Jednak kilka godzin po wizycie mieszkańcy wyciągali śmieci z gruzu. Są oburzeni działaniami starostwa oraz tym, że lokalne władze w żaden sposób nie konsultowały się i nie informowały o planowanych pracach. Żądają, aby samorząd wyasfaltował drogę lub wyłożył kamieniami w taki sposób, żeby można było z niej korzystać. Nie chcą żwirówki, ponieważ większość domów leży nieopodal drogi, a to spowoduje przebywanie w ciągłym kurzu.
„Tutaj Polacy (AWPL-ZChR – przyp.red.) zostali wybrani przed 25 laty. Możemy zaczekać, ale mamy nadzieję, że tutaj będzie droga asfaltowa” – podkreśliła jedna z mieszkanek. Chcą, jak dodała, przede wszystkim klarownych odpowiedzi ze strony władz. Odpowiednie pismo wystosowali do władz centralnych rejonu wileńskiego. „Na podstawie wymienionych problemów wspólnota mieszkańców ma zastrzeżenia wobec przejrzystości pracy starosty i wykonywania swoich obowiązków” – napisano w liście.
Starosta: Nikt nie utonął
Starosta Krystyna Gierasimowicz nie poczuwa się do odpowiedzialności. „Moim zdaniem na drodze leży gruz betonowy, ale spółka powiedziała, że to uporządkuje. Gruz zostanie wywieziony. Tak postanowiła komisja” – powiedziała w rozmowie z zw.lt Gierasimowicz. Co dalej będzie z drogą starosta nie mogła odpowiedzieć. „Mieszkańcy napisali do samorządu, więc otrzymają odpowiedź. Chyba to oczywiste, że drogi asfaltowej szybko się nie robi. To długi proces. Potrzebnych jest wiele zezwoleń. W tym roku na pewno nie zaasfaltuje się drogi. To na pewno. Ja tak myślę. Na asfaltowanie jest potrzebne duże finansowanie” – wytłumaczyła starosta gminy. Nie widzi również większych problemów odnośnie zatapiania domów. „Wszystkie domy stoją. Nikt nie utonął. Prawda? W ubiegłym roku były większe deszcze. W tym jakby mniejsze. No ale jest jak jest. Ludzie nie chcą żwirowanej drogi, napisali do samorządu i ich podanie zostanie rozpatrzone” – odpowiedziała Gierasimowicz.
Sostinės gatvės: Dwie strony, dwie prawdy
Właściciel spółki Sostinės gatvės Edmundas Jakubauskas nie chciał zbytnio wgłębiać się w temat. „Znam sytuację. Są dwie strony, dwie prawdy. Mieszkańcy byli niezadowoleni. Renowacja została wstrzymana. Teraz czekamy na kolejną decyzję, co mamy robić” – powiedział zw.lt biznesmen. Dodał, że jego spółka wygrała przetarg na uporządkowanie dróg w kilku starostwach i wszystkie prace konsultuje z władzami. „Omawiamy, gdzie, kiedy i jaka ulica ma zostać wyremontowana. Kosztorys również jest uzgadniany ze starostami i samorządem” – wytłumaczył przedsiębiorca.
Od 2014 r. spółka Sostinės gatvės ściśle współpracuje z rejonem wileńskim. W 2014 r. urządzili parking przy Gimnazjum Juliusza Słowackiego w Bezdanach oraz drogę w Sużanach. W 2015 remontowali drogę Bondary-Rzesza oraz Suderwa-Mejszagoła. W następnym roku jeden odcinek na trasie z Suderwy do Mejszagoły. W 2016 r. spółka również remontowała drogę w Glinciszkach.
Jedna latarnia i brak leżących policjantów
O okolicznych problemach mieszkańcy mogą mówić w nieskończoność. Przed kilkoma laty nieopodal ich wsi samorząd wybudował boisko, które obecnie jest porośnięte krzakami. Ledwie widoczną bramkę zasłaniają drzewa.
W pobliskim Szumsku, który z racji corocznych Dni Młodzieży Katolickiej jest swoistą wizytówką gminy i rejonu, również sytuacja nie jest najlepsza. Mieszkańcy skarżą się na brak leżących policjantów pomimo dosyć intensywnego ruchu. Od ubiegłego roku przejście graniczne w Szumsku jest międzynarodowe. Brak jest również podstawowego oświetlenia. Jedyna latarnia wisi obok kościoła.
Jeśli w waszej miejscowości dzieje się coś niepokojącego, potrzebna jest interwencja dziennikarska, prosimy o kontakt z redakcją: [email protected] lub (+370 5) 249 08 77.