Dawidowicz i Błaszkiewicz w PKD: Polska szkoła jest bardziej tolerancyjna

„Dlaczego ta dyskusja wynikła po 25 latach niepodległości, dlaczego nie spotkaliśmy się wcześniej?” – te słowa Danuty Korkus z wileńskiej Szkoły Średniej im. Władysława Syrokomli chyba najlepiej podsumowały wczorajszą dyskusję poświęconą polskiemu szkolnictwu na Litwie. Gośćmi Polskiego Klubu Dyskusyjnego tym razem byli dyrektorowie polskich gimnazjów z Wilna Czesław Dawidowicz oraz Adam Błaszkiewicz.

Antoni Radczenko
Dawidowicz i Błaszkiewicz w PKD: Polska szkoła jest bardziej tolerancyjna

Materiały prasowe

Wysoka frekwencja (w sali w Domu Kultury Polskiej w Wilnie zebrało się blisko 80 osób), liczne pytania i spostrzeżenia, które padały z sali potwierdziły, że temat szkolnictwa jest niezwykle ważny dla Polaków na Litwie.

„Polska oświata na Litwie – to temat rzeka. Dlatego chcielibyśmy dzisiaj porozmawiać przede wszystkim o polskim szkolnictwie w Wilnie. We wszystkich rankingach — czy to tworzonych przez litewskie ośrodki, czy przez Polską Macierz Szkolną — polskie szkoły w Wilnie mają jedne z najlepszych wyników wśród polskich szkół na Litwie, jednak paradoksalnie to właśnie w Wilnie najbardziej brakuje im uczniów. Dlaczego tak się dzieje? Czy naprawdę polska szkoła nie jest atrakcyjna?” – rozpoczął spotkanie moderator dyskusji prawnik i bloger Aleksander Radczenko.

Niski poziom polskich szkół jest mitem

Dyrektorowie gimnazjów im. Jana Pawła II oraz Adama Mickiewicza przede wszystkim podziękowali za zaproszenie, twierdząc, że takiej dyskusji brakowało w polskim społeczeństwie. „Brakuje nam takiej dyskusji, chociaż  wydaje mi się, że sprawa szkolnictwa jest dla nas najważniejsza. Bardzo często też my jako społeczność tworzymy negatywny wizerunek polskiej szkoły, bo brakuje realnej oceny sytuacji w polskim szkolnictwie. Nie dyskutujemy o poziomie polskiej szkoły” – powiedział Adam Błaszkiewicz, którego zdaniem o polskim szkolnictwie zaczyna się mówić tylko w kontekście pewnych problemów. Dlatego rodzice, czasami nawet bez głębszego zastanowienia, wolą oddać swoje latorośle do szkoły litewskiej, chociaż poziom niekoniecznie jest wyższy, a często bywa nawet niższy niż w szkole polskiej.

Czesław Dawidowicz z kolei porównał sytuację polskich szkół z rosyjskimi. W latach 90. liczba rosyjskich uczniów zaczęła się gwałtownie zmniejszać, ale w ostatnich latach sytuacja się ustabilizowała i Rosjanie znów oddają swe dzieci do rosyjskich szkół. Zdaniem dyrektora Mickiewiczówki wpływ ma na to nie tyle sam poziom rosyjskich szkół, ile „wszechobecność rosyjskiej kultury”. „Młodzież rosyjska pozostaje w sferze kultury rosyjskiej i dlatego postanawia zostać w szkole rosyjskiej” – wyjaśnił swój pogląd Czesław Dawidowicz.

Obaj dyrektorzy byli ze sobą zgodni, iż kluczem do popularności polskiej szkoły jest zwiększenie atrakcyjności polskości na Litwie oraz mentalność rodziców. „Spójrzmy, ile rosyjskich telewizji można oglądać w Wilnie, ile rosyjskich gazet i czasopism można kupić w każdym supermarkecie i ile polskich. Ilu popularnych rosyjskich wykonawców przyjeżdża na Litwę i ilu polskich. Trzeba zwiększać ilość polskości na Litwie” — powiedział Czesław Dawidowicz. Dyrektor Mickiewiczówki dodał też, że kolejnym problemem jest niejasna sytuacja prawna polskich szkół w Wilnie.

„Być może gdybyśmy o retransmisje TVP1 walczyli tak jak o tabliczki, sytuacja z polskością na Litwie by się zmieniła. Ale wpływ na to, że Polacy wybierają dla swoich dzieci szkoły litewskie bądź rosyjskie ma również mentalność postsowiecka, gdy się chce uzyskać jak najwięcej jak najniższym kosztem” — zauważył z kolei Adam Błaszkiewicz.

Podczas dyskusji Mirosław Szejbak ze Stowarzyszenia Naukowców Polaków na Litwie zauważył, że badania przeprowadzone przez stowarzyszenie wykazały czarno na białym, iż niski poziom polskich szkół na Litwie jest mitem. „Polskie szkoły generalnie prezentują wyższy poziom niż szkoły litewskie, ale oczywiście nie możemy od nich wymagać takiego poziomu jak u elitarnych szkół litewskich, które nabierają uczniów drogą selekcji, wprowadzają egzaminy wstępne, które są niezgodne z prawem. Polskie szkoły przyjmują wszystkich chętnych, tak jak przywiduje Ustawa o oświacie” — zauważył naukowiec. Zdaniem dyrektora gimnazjum im. Jana Pawła II być może rzeczywiście brakuje też Polakom na Litwie, szczególnie tym, którzy stawiają wyższe wymagania,  elitarnych szkół w stylu Liceum Wileńskiego. Tworzenie nowej szkoły o takim kierunku zapewne nie jest możliwe, ale rozwiązaniem mogłoby być tworzenie klas o podwyższonym poziomie w już istniejących.

Szkoła polska bardziej tolerancyjna niż litewska

Z sali padło pytanie, czy polskie szkoły walczą o przyciągnięcie uczniów i w jaki sposób. „Konkurencja oczywiście istnieje pomiędzy szkołami, bo za uczniem idą pieniądze z koszyczka. Można to sprawdzić w prosty sposób, jeśli informacja o szkole nie dociera do rodziców i potencjalnych uczniów, to znaczy, że szkoła źle funkcjonuje i źle walczy o tych uczniów” – wyjaśnił Czesław Dawidowicz. Dyrektor Mickiewiczówki zauważył również, że to zawsze rodzic decyduje, do jakiej szkoły ma oddać swoje dzieci i jakie kryteria wyboru stosuje przy wyborze szkoły: wyniki egzaminów, liczba i charakter zajęć pozalekcyjnych czy lokalizacja placówki. „I ten wybór musimy uszanować”— podkreślił Dawidowicz.

Adam Błaszkiewicz z kolei zauważył, że polska szkoła może również konkurować ze szkołami litewskimi, zwłaszcza to dotyczy rodzin mieszanych. „Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że szkoła polska względem takich osób jest bardziej tolerancyjna niż szkoła litewska” – powiedział dyrektor.

Zebrani postulowali również zwrócenie większej uwagi na kształcenie kompetencji nauczycieli polskich szkół, organizowanie dla nich wyjazdów i stażów w Polsce, proponowano nawet ustanowienie specjalnych stypendiów na ten cel, wdrażanie przy pomocy partnerów w Polsce najnowszych metod nauczania, zwiększenie liczby konkursów i olimpiad wiedzy dla uczniów. „Oczywiście, że nauczyciel powinien ciągle się dokształcać, ale proszę pamiętać, jakie jest wynagrodzenie nauczyciele oraz o tym, że na Litwie ma on tylko same obowiązki, a żadnych praw” — zauważyła Danuta Korkus.

Natomiast Czesław Dawidowicz zapewnił zebranych, ze nauczyciele ciągle podwyższają swoje kwalifikacje. „Jeśli przychodzą do nas z inicjatywą wyjazdu na jakieś kursy lub staż, zawsze idziemy im na spotkanie, ale trzeba też pamiętać, że dzisiaj już wyjazd do Polski nie jest taki atrakcyjny jak kiedyś. Nauczyciele mają bardzo wiele pracy, problemów, nie można więc zmusić ich do takich wyjazdów. Zresztą bardzo wiele szkoleń odbywa się w Wilnie” — podkreślił dyrektor Mickiewiczówki.

Uczestnicy dyskusji zwrócili uwagę też na często niski poziom znajomości języka polskiego wśród nauczycieli wykładających w polskich szkołach, co także rzutuje na znajomość języka wśród uczniów.

Zaniżona poprzeczka

Zdaniem biznesmena i działacza społecznego Michała Kleczkowskiego negatywny wpływ na atrakcyjność polskiej szkoły ma to, że w ostatnich latach bardzo obniżył się jej poziom. „Rodzice w szkole szukają przede wszystkim wiedzy. Nie można się bać stawiać wymagania. Bo teraz jest tak, że ludzie nie dążą do lepszego, a szkoły zaniżają poziom” – powiedział Kleczkowski i zaproponował wprowadzenie co kilka lat obowiązkowych egzaminów. Wyniki z egzaminów byłyby też swoistą wskazówką dla rodziców przy wyborze szkoły.

Czesław Dawidowicz powiedział, że w chwili obecnej plany wprowadzenia takich egzaminów są rozpatrywane przez Ministerstwo Oświaty i Nauki. Z kolei Adam Błaszkiewicz dodał, że obecnie również istnieje możliwość testowania uczniów. Tylko szkoły w pewnym sensie „mają związane ręce”, bo mają bardzo ograniczone prawa zmuszenia ucznia do powtórki roku. „Szkoła powinna jednak pomagać uczniowi. Od tego mamy psychologów i pedagogów socjalnych” – wyjaśnił Błaszkiewicz, dodając, że problemem jest również to, że zatrudniając nauczyciela dyrektor nie ma możliwości go zwolnienia, nawet jeśli jego praca jest niezadawalającą. Zdaniem dyrektora gimnazjum Jana Pawła II najlepszym wyjściem byłby „nauczyciel kontraktowy”, który podpisywałby kontrakt ze szkołą na kilka lat, a po tym, gdyby jego praca była niezadawalająca, dyrektor mógłby tej umowy z nim nie przedłużyć.

Nie umiemy sukcesów i osiągnięć naszych szkół sprzedać

Na dyskusję przybył również sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy Zbigniew Balcewicz, którego zdaniem na złą kondycję polskich szkół w Wilnie ma wpływ błędna polityka samorządu stołecznego, którą współtworzyli również radni AWPL. Jako przykład podał sytuację szkolnictwa polskiego i rosyjskiego. Mimo że mniejszość rosyjska w Wilnie jest mniej liczebna niż polska, to ma większą sieć szkół i przedszkoli. „To jest jawna dyskryminacja mniejszości polskiej, bo rodzice nie mają możliwości oddania swojego dziecka do polskiego przedszkola, a później do szkoły” – powiedział Zbigniew Balcewicz.

Radny miasta Wilna z ramienia AWPL oraz dyrektor gimnazjum w Niemieżu Zbigniew Maciejewski nie zgodził się z tym poglądem. Jego zdaniem przedszkoli jest tyle, ile jest podań od rodziców, zaś polska frakcja w radzie samorządowej robi wszystko, aby zachować stan polskiego szkolnictwa i go powiększyć. „Problem w tym, że gdy w radzie miejskiej dochodzi do głosowania to za naszymi propozycjami głosuje tylko 9 radnych AWPL, a przeciw — wszyscy pozostali” — zauważył Zbigniew Maciejewski. Tym niemniej dzięki staraniom polskich rodziców np. w nowym przedszkolu w Santaryszkach powstała polska grupa.

Na nieposyłanie dzieci z polskich rodzin do polskiej szkoły ma również, zdaniem Zbigniewa Maciejewskiego, wpływ sowieckiej przeszłości, gdy rodzice ze względów prestiżowych oddawali dzieci do szkół rosyjskich. „Osoby, które nie ukończyły polskiej szkoły, raczej nie oddadzą dzieci do polskiej szkoły” – podsumował polityk. Nie zgodził się on jednak z twierdzeniem, iż część Polaków na Litwie cechuje mentalność postsowiecka. „Wśród Polaków odsetek komunistów był najmniejszy” — zauważył Zbigniew Maciejewski, ignorując pytanie o to, czy przypinanie wstążek gieorgijewskich nie jest jednak przejawem takiej postsowieckiej mentalności.

Zbigniew Maciejewski, zajęty w tym czasie rozdawaniem zebranym wydruku artykułu z portalu l24, w którym usiłowano zawrzeć krytykę wobec moderatora dyskusji oraz Polskiego Klubu Dyskusyjnego, odmówił też odpowiedzi na pytanie od jednego z uczestników dyskusji: dlaczego polskim organizacjom, które świecą sukcesy w mobilizowaniu wyborców do głosowania na AWPL, nie udaje się zmobilizować Polaków do oddawania swoich dzieci do szkół polskich. Aczkolwiek obiecał, że jeśli zostanie zaproszony na taką dyskusję, to się chętnie stawi.

„Czy polska szkoła jest atrakcyjna? Ta dyskusja po raz kolejny przekonała mnie, że tak. Tylko nie umiemy tych sukcesów i osiągnięć naszych szkół sprzedać. Nie umiemy przekonać rodziców. Być może na następnych spotkaniach warto się nad tą kwestia pochylić, bo to, że takie spotkania są niezbędne wszyscyśmy się dzisiaj przekonali” – podsumował spotkanie Aleksander Radczenko.

PODCASTY I GALERIE