Jak powiedział B. Daszkiewicz litewskim dziennikarzom, nie płaci grzywny, bo nie ma pieniędzy. Wcześniej urzędnik deklarował, że będzie prosił o rozłożenie kary na raty. Jak poinformował, rozmawiał już o tym z komornikiem Terezą Gerasimowicz.
„Rozmawiałem z komornikiem, nie ma ona jeszcze polecenia. Jak będzie miała polecenie, wyznaczy mi jakąś sumę do zapłacenia” – mówił Daszkiewicz agencji BNS.
W końcu lutego w rozmowie z zw.lt B. Daszkiewicz wspominał, że będzie prosił o wsparcie finansowe ze środków, zebranych na ten cel przez Związek Polaków na Litwie. Na znak solidarności i w wyrazie poparcia dla dwujęzycznych tabliczek swoje datki przekazywali zarówno mieszkańcy Wileńszczyzny, jak i rodacy z Polski. Goszczący na Litwie posłowie PiS przekazali 30 tys. złotych, pochodzących ze składek członkowskich partii. 10 tysięcy litów przekazał lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski. W samym rejonie solecznickim zebrano ponad 30 tys. litów.
Sprawa Daszkiewicza swój początek ma w roku 2008 r., kiedy Wileński Okręgowy Sąd Administracyjny nakazał dyrektorowi administracji samorządu rejonu solecznickiego usunąć tabliczki z dwujęzycznymi – polskimi i litewskimi – nazwami ulic z domów w różnych miejscowościach rejonu solecznickiego. Sprawa dwujęzycznych tablic kilkakrotnie była rozpatrywana w sądach różnych instancji.
23 grudnia 2013 r. Wileński Sąd Okręgowy orzekł, że Daszkiewicz musi zapłacić karę w wysokości 43 tys. 400 litów za każdy dzień zwłoki w wykonywaniu orzeczenia sądu z 25 września 2008 r.