Cezary Pazura gościł w Wilnie nie po raz pierwszy („Spędziłem tu kiedyś Sylwestra. Niewiele pamiętam…“). Przed laty kręcił tu film „Nienasycenie“, w którym wystąpili także autorzy Teatru Polskiego w Wilnie, innym razem poprowadził finał konkursu „Dziewczyna Kuriera“. W środę wieczorem aktor po raz pierwszy stanął przed wileńską publicznością z autorskim programem.
„Uprzedzano mnie, że wystąpię przed bardzo powściągliwą publicznością, która jeszcze nie takich artystów widziała. Nie mogłem przypuszczać, że będę miał tak wspaniałą widownię“ – powiedział już na zakończenie swojego wieczoru autorskiego Cezary Pazura. Przedtem było 1,5 godziny dobrego humoru, mnóstwo śmiechu i niewątpliwa nić porozumienia z widownią, która chętnie dała się wciągnąć w improwizacje.
Może dlatego, że aktor poruszał dobrze znane tematy – choćby odwieczne sprawy damsko-męskie, między innymi takie…poniżej pasa. Oklepane? Co z tego, jeżeli w wykonaniu Pazury prześmieszne!
Publiczność pękała ze śmiechu słuchając historyjek o tym, że posiadanie kochanek to nic innego jak „dywersyfikacja lokat“, że kobiety mają w swoich kosmetyczkach więcej chemii niż Maria Curie-Skłodowska miała w laboratorium, że mężczyźni są prości jak konstrukcja cepa („Dlatego właśnie mam inicjały C.P.“).
Kilka razy Pazura spróbował zahaczyć o sprawy poważniejsze, odniósł się na przykład do – jego zdaniem – powszechnej w Polsce i czasem nieuzasadnionej krytyki Kościoła, żeby zaraz rozładować atmosferę żartem („A co wyście chcieli za złotówkę?!”).
W przerwie programu aktor wyszedł do publiczności i cierpliwie rozdawał autografy rzeszom fanów – każdy chciał mieć podpis i zdjęcie z gwiazdą.
„Jestem wielkim fanem polskiego kabaretu, toteż wiele występów oglądam na bieżąco w Internecie. Muszę stwierdzić, że Pazura zaprezentował w Wilnie swoje najnowsze skecze“ – komentował po występie Paweł Czetyrkowski.
„Dużo śmiechu į dobrego humoru! Pazura przypomina mi czymś amerykańskiego komika Jima Carrey“ – powiedziała Julia Darjina.
„Ciekawym doświadczeniem było zobaczyć na żywo aktora, którego znam z filmów i seriali komediowych. Wieczór był tym przyjemniejszy, że u nas na Litwie praktycznie nie istnieje taka forma rozrywki jak kabaret“ – dzieliła się wrażeniami Krystyna Kratkowska.