Ciemna strona zwrotu ziemi w Wilnie

Proces zwrotu ziemi w Wilnie ostatnio przyśpieszył. Niestety ma to również negatywne skutki. Zaktywizowali się bowiem spekulanci i aferzyści, którzy podstępem próbują wyłudzić ziemię od prawowitych właścicieli.

Antoni Radczenko
Ciemna strona zwrotu ziemi w Wilnie

Fot. BNS/Lukas Balandis

Mieszkanka Wilna, starsza pani, M.I. (imię i nazwisko znane redakcji) ubiegała się o zwrot działki, której wartość rynkowa była oszacowana na ponad 40 tys. euro. Kiedy kobieta była już na mecie odzyskania nieruchomości, zwrócili się do niej „przedsiębiorcy”, którzy zaoferowali pomoc w odzyskaniu ojcowizny w zamian za przekazanie własności. Początkowo zaproponowali jej 10 tys. euro za podpisanie odpowiedniej umowy. Na taką sumę wilnianka się nie zgodziła. Wówczas otrzymała propozycję 20 tys. euro oraz usłyszała groźby, że bez ich pomocy działka w ogóle nie będzie zwrócona. Starsza kobieta zgodziła się na propozycję.

Pośrednicy cudów nie uczynią

Takich historii jest więcej. „Jest dużo działek do podziału. Spekulanci o tym wiedzą, posiadają informację i od ludzi, którzy stoją wyżej w kolejce, próbują kupić miejsce w kolejce (wstępna umowa kupna-sprzedaży przyszłej działki – przyp.red.). Apelowałbym do wszystkich, żeby nie wchodzili nawet w dyskusje z takimi osobami i nie podpisywali z nimi jakichkolwiek umów. Pretendent sam ma możliwość wybrania najlepszej działki, zwrócenia jej, a nawet gdyby chciał ją sprzedać później, to sprzedaży za cenę rynkową. Warto zaczekać, ponieważ spekulanci żadnych cudów nie uczynią i zaoferują jedną trzecia od wartości lub najwyżej połowę ceny” – ostrzegł w rozmowie z zw.lt radny miasta Wilna oraz prezes Związku Prawników Polaków na Litwie Grzegorz Sakson.

Bardzo często w takich umowach jest zapis, że druga strona może zerwać umowę, ale wówczas ma zapłacić wysoką karę.

„Chciałbym podkreślić, że takich działań nie można tolerować. Żadni pośrednicy, przedsiębiorcy czy pseudo-przedsiębiorcy nie mają żadnego wpływu na pracę Narodowej Służby Rolnej ani w Wilnie, ani w Kownie, ani w żadnym innym mieście. Nikt nie może przyspieszyć zwrotu ziemi. Jeżeli ktoś jest na liście ubiegających się o działkę, to tę działkę otrzyma. Wszelkie zapewnienia kogoś, że ma wpływ na przyspieszenie procesu są wyssane z palca. Wszelkie tego typu oferty nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości” – zapewnił zw.lt Ruslanas Golubovas, szef działu ds. komunikacji ze społeczeństwem Narodowej Służby Rolnej.

Proces ruszył

Na początku stycznia 2018 r. premier Saulius Skvernelis spotkał się z merem stolicy Rimigijusem Šimašiusem. Jednym z tematów spotkania był zwrot ziemi dla prawowitych właścicieli. Mer stolicy oświadczył, że przy zmianie statusu części ziemi należącej do miasta i po korekcie przygotowywanego ogólnego planu miasta, „własność gruntów może być przywrócona nawet do końca tego roku”.

Grzegorz Sakson w zasadzie zgadza się ze słowami mera. Proces zwrotu nieruchomości przyspieszył. „Po wejściu przez nas do koalicji w mieście Wilnie, sprawa zwrotu ziemi jest sprawą priorytetową, której poświęcamy i poświęcaliśmy dużo uwagi. Odbywają się spotkania z Narodową Służbą Rolną dotyczące koordynowania poszczególnych działań, uzgadniamy wszelkie kwestie sporne wymagające współpracy wzajemnej” – wytłumaczył przewodniczący stołecznego Komitetu Planowania i Rozwoju Miasta.

Zdaniem radnego, proces zwrotu mógł być zakończony już dawno, niestety poprzednie ekipy ciągle zwlekały tłumacząc się „brakiem wolnej ziemi”.

Prawie 3 tys. czekających

29 grudnia 2017 rozporządzeniem dyrektora administracji Samorządu miasta Wilna przekazano 52 terytoria na obszarze o powierzchni 426 hektarów pod projektowanie działek pod budowę dla osób ubiegających się o zwrot nieruchomości. Do kwietnia zostanie sformowanych 250-270 (to razem z jesiennym rozdaniem) działek pod budowę. Spotkanie z pretendentami ma odbyć się na początku kwietnia w Narodowej Służbie Rolnej, która jest odpowiedzialna za zwrot ziemi w mieście.

Co prawda w kolejce czeka jeszcze 2 842 osób. „Samorząd naszym zdaniem powinien zaprojektować przynajmniej tyle działek (…) Sądzę, że wiele da się zrobić jeszcze w ciągu roku obecnego lub następnego. Proces restytucji mienia powinien się zakończyć już dawno, ale postaramy się, żeby zakończył się w ciągu dwóch lat” – podkreślił Sakson.

Zgodnie z planem rządu proces restytucji mienia ma zostać zakończony do 2020 roku.

Uwaga oszuści i spekulanci

Grzegorz Sakson ostrzega przed „pośrednikami”, którzy mając dane osobowe zaczynają bombardować pretendentów ofertami.

„To dobre pytanie skąd mają dane, ponieważ mają dokładne informacje z telefonami i nawet adresami pretendentów oraz miejscami pracy, których później bombardują propozycjami. Samorząd takiej informacji nie posiada. Projektuje działki, ale nie wie kto i na jaką ilość pretenduje, nie ma też danych osobowych. Może tylko sprawdzić publiczną listę, gdzie znajduje się imię i nazwisko pretendenta. Takie dane natomiast posiada Narodowa Służba Rolna. Czasami zresztą spekulanci spotykają pretendentów nawet przy drzwiach służby, dlatego radziłbym nie wchodzić z nimi w żadne dyskusje” – wyjaśnił sytuacje radny AWPL-ZCHR.

Z Saksonem zgadza się Golubovas. „W tym wypadku mamy do czynienia z dwoma kwestiami. Jeśli osoba zawiera umowę na zasadzie dobrowolności z pośrednikiem lub z kimś jeszcze i warunki umowy zadowalają obie strony, to w takim wypadku nie ma żadnych znamion przestępstwa. Jednak chciałbym raz jeszcze podkreślić, że wszelkie rozmowy o tym, że ktoś może przyspieszyć czy spowolnić proces restytucji mienia, są absolutnie bezpodstawne. Dlatego radziłbym nie wierzyć tego typu argumentom” – wyjaśnił przedstawiciel Narodowej Służby Rolnej.

Inną kwestią jest, skąd spekulanci otrzymują dane osobowe. „Tu właśnie mamy do czynienia z działaniami sprzecznymi z prawem. Na naszej stronie są publikowane listy pretendentów. Jednak na liście są tylko imiona i nazwiska. Nie publikujemy ani telefonów, ani adresów interesantów, ani żadnej informacji poufnej. Dlatego powstaje zasadne pytanie: w jaki sposób ci pośrednicy uzyskali dojście do informacji osobistych. W tym wypadku warto powiadomić o tym naszą instytucję czy organy praworządności” – dodał Ruslanas Golubovas.

Sakson jest jednak sceptyczny, jeśli chodzi o mieszanie policji. Jego zdaniem, nawet jeśli zdobyto dane nielegalnie z przecieku, to zgłoszenie policji w zasadzie nic nie załatwi. Dlatego też warto takim ,,przedsiębiorcom” po prostu podziękować. „Policja otrzymuje zgłoszenie, że na przykład osoba X złożyła ofertę. Nawet jeśli otrzymała czyjś telefon nielegalnie, to trudno będzie to udowodnić, ponieważ namiary można otrzymać z różnych źródeł – od znajomych, przyjaciół itd. Złożenie oferty nie jest sprzeczne z prawem” – zaznaczył radny. Sakson poinformował, że jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości, to najlepiej skontaktować się z prawnikami Związku Prawników Polaków na Litwie, którzy udzielają nieodpłatnych porad prawnych osobom ubiegającym się o zwrot nieruchomości. Sakson apeluje do interesantów, aby z prawnikami umawiali się telefonicznie.

Tu można znaleźć kontakty na Związek Prawników Polaków Litwy.

Ziemia w Wilnie

W Wilnie jest faktyczny problem z niezagospodarowaną („wolną”) ziemią, dlatego zaspokojenie w 100 proc. wszystkich interesantów jest niezwykle skomplikowane. Państwo zaproponowało kilka sposobów rekompensaty. Istniała możliwość odzyskania ziemi w postaci lasu lub w papierach wartościowych. Można również uzyskać rekompensatę pieniężną. Zgodnie z rządową metodyką za hektar ziemi o przeznaczeniu rolnym płaci się – 2 891,52 euro, natomiast za ziemię przeznaczoną w chwili nacjonalizacji pod zabudowę – 22 242,8 euro. Warto podkreślić, że cena rynkowa za jeden ar (w zależności od położenia, infrastruktury i innych czynników) w litewskiej stolicy wynosi mniej więcej tyle, co państwo płaci za hektar. „Akty prawne, które regulują proces restytucji mienia, nie przewidują takiej możliwości, aby za ziemię płacono cenę rynkową” – poinformowano zw.lt w Narodowej Służbie Rolnej.

Procedura wywołała oburzenie wśród osób oczekujących na zwrot nieruchomości i została zaskarżona do Sądu Konstytucyjnego przez Litewski Związek Właścicieli Ziemskich. Sąd Konstytucyjny 11 września 2013 r. orzekł, że proces jest zgodny z Konstytucją.

Główna walka trwa obecnie o działkę – 12 arów pod budowę domu prywatnego. Do kwietnia 2010 r. powierzchnia takiej działki wynosiła 20 arów. Zdaniem Grzegorza Saksona w obecnej sytuacji i 12 arów to dosyć sensowna alternatywa, „warto o nią powalczyć”. Tym bardziej, że od 2013 r. działka może być wykorzystana nie tylko pod budowę, ale również w celach komercyjnych.

PODCASTY I GALERIE