Ciasna brama zbawienia

Pewna pobożna kobieta przyszła do duchownego na rozmowę i przedstawiła swój problem: „Kiedy obserwuję obecne życie mojej córki, obawiam się, że nie trafi ona do nieba!". Duchowny odpowiedział pytaniem: „Skąd bierze się u pani taka pewność, że pani sama pójdzie do raju?".

ks.Tadeusz Matulaniec
Ciasna brama zbawienia

Fot. BFL/Kęstutis Vanagas

Kobieta zamilkła i zaczęła się zastanawiać. Dopiero po długiej chwili duchowny mówił dalej: „Jeżeli uda się pani trafić do królestwa niebieskiego – czego pani oczywiście z całego serca życzę – wtedy zdziwi się pani trzema faktami: Po pierwsze tym, kto tam się znalazł. A po drugie tym, kto tam nie wszedł”.

Ponownie odczekał długą chwilę, aż wreszcie kobieta przerwała ciszę: „A po trzecie? Co mnie jeszcze zdziwi?” Duchowny uśmiechnął się skrycie i odpowiedział: „To, że – miejmy nadzieję – zarówno pani, pani córka, jak i ja także się tam znajdziemy!” (Willi Hoffsiimmer: „W niebie wszyscy się zdziwimy”, 223 z „229 krótkich opowiadań”, s. 153).

Każdy z nas zna osoby, które modlą się, uczestniczą w niedzielnej Eucharystii, należą do grup religijnych, deklarują się jako wierzący, a jednocześnie trudno z nimi na co dzień wytrzymać. Są kłótliwi, niemili, aroganccy, zajmujący się plotkami, a nawet oszczerstwami. O wszystkich wiedzą wszystko: kto, z kim i gdzie, a szczególnie jadowicie wyrażają się o mało religijnych czy niereligijnych sąsiadach.

Nienawiść do ludzi, deptanie ich godności i nieprawne działania nie przeszkadzają w wypełnianiu chrześcijańskich praktyk i deklaracjach miłości Boga. Jezus Chrystus w dzisiejszym słowie, bardzo wyraźnie zwraca uwagę na tego rodzaju postawy.

Nie ten, kto jedynie rozmawia i spotyka się z Bogiem, dostąpi zbawienia. Wiara bowiem nie polega na miłości jedynie Boga, ale także i ludzi. Stąd, sama obecność przy Bogu nie wystarcza, i nie jest gwarantem szczęśliwej wieczności. Pan nie chce mieć nic wspólnego z „dopuszczającymi się niesprawiedliwości”.

Gwarancją szczęśliwej wieczności jest droga przez „wąskie drzwi”, które oznaczają posłuszeństwo Bogu. On zsyła na nas różne doświadczenia, dopuszcza pokusy, ale nie dlatego by nas poniżyć i pokazać naszą małość i nędzę. Nasza moc bowiem, jak mówi św. Paweł, „w słabości się doskonali” (2Kor 12,9). Doświadczenie, które mnie dotyka jest pełnym miłości kształtowaniem mnie na Boże podobieństwo. Jeżeli Chrystus szedł przez życie dobrze czyniąc wszystkim (por. Dz 10,38), to moja droga życia ma być podobna.

Droga, która prowadzi do nieba, jest trudna, wymagająca, często naznaczona bólami, cierpieniem. Nie jest usłana różami. Musimy uzbroić się w cierpliwość, ufność względem Boga, a wtedy na pewno dojdziemy do zbawienia.

Drzwi życia wiecznego otwarte są dla wszystkich bez wyjątku, dopóki żyje się na tym świecie. Bóg miłuje wszystkich ludzi. Jednakże te drzwi zbawienia są ciasne. Trzeba wysiłku, nawet walki, aby wejść przez nie do królestwa. Jezus mówi: „Ludzie gwałtowni zdobywają królestwo niebieskie” (Mt 11,12). „Ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia” (Mt 7,14).

Dlaczego ciasna? Dlaczego zbawienie musi człowieka kosztować? Na to pytanie odpowiada nam sam Pan Jezus. Przypomnijmy sobie Jego rozmowę z dwoma uczniami uciekającymi z Jerozolimy do Emaus, bo nie mogli zrozumieć, dlaczego Jezus z Nazaretu, ten wielki prorok Boga, tak marnie skończył na krzyżu. Chrystus wtedy im powiedział: „Czy Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swojej chwały?” (Łk 24,26). Sam Jezus przeszedł do swego królestwa przez straszliwie ciasne drzwi cierpienia i śmierci, odrzucenia i wzgardy, osamotnienia i niesprawiedliwego sądu. Sam Jezus musiał przejść przez bramę krzyża do chwały zmartwychwstania.

Musiał nie ze względu na siebie, lecz ze względu na nas. Tak cenne jest to, co nam obiecał i do czego powołał nas Bóg, tak cenne jest życie samego Boga ofiarowane człowiekowi, że Bóg, w przyjętym przez siebie ludzkim ciele, przeszedł przez ciasną bramę krzyża, abyśmy nie utracili daru tego życia przez grzech, nieposłuszeństwo, obojętność i wszystko zło, do którego jesteśmy zdolni.

Te ciasne drzwi, przez które trzeba nam się przeciskać, to dla nas konieczna próba tego, czy cenimy sobie królestwo Boga nam ofiarowane. „Królestwo Boże, to nie jedzenie i picie, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” – mówi św. Paweł w Liście do Rzymian (14,17). Ciasne drzwi, to także próba naszej miłości do Boga. Bóg okazał nam miłość przez wcielenie i krzyż. Jego miłość do nas, grzeszników bardzo Go kosztowała. A nas ma nie kosztować miłość Boga? Mam brać obficie dobra Jego miłości, oddania, radości i pokoju w niebie bez oczyszczenia serca, z egoizmem, w poczuciu, że mi się wszystko należy, skoro już Bóg mnie stworzył? Nie może tak być, że przejdziemy sobie przez życie jak najwygodniej, a co gorsze, jeszcze będziemy się dopuszczać niesprawiedliwości, będziemy oszukiwać, kłamać, szukać zaspokojenia namiętności, gardzić życiem innych, nie słuchać, co mówi Bóg, a potem bez skruchy, bez naprawienia krzywd, bez całkowitego nawrócenia serca uczestniczyć w szczęściu Najwyższego Boga.

Podejmujmy więc ten krzyż naszego codziennego życia i z poddaniem się woli Bożej dźwigajmy go, bo to jest ta nasza ciasna brama i wąska droga pewnie i bezpiecznie wiodąca do nieba. Taką drogą szedł do swojej chwały Chrystus i taką my musimy kroczyć. Nie ma innej. Gdyby była, to by nam ją Chrystus ukazał. Amen.

PODCASTY I GALERIE