Od kilku tygodni w litewskim parlamencie trwają batalie dotyczące przyszłorocznego budżetu. Spierają się de facto trzy różne opcje lub pomysły na ten budżet: rządowa, prezydencka i sejmowa. Opcje rządowa i prezydencka postulują obok hojnych transferów socjalnych (m.in. wyższych emerytur i zasiłków) także i wyższe podatki, opcja sejmowa chciałaby rozdawać pieniądze bez radykalnej podwyżki obciążenia podatników.
Nowe podatki – to błąd rządzących
„Sądzę, że rządzący zrobią wszystko, żeby urzeczywistnić te dwie obietnice, złożone podczas podpisywania umowy koalicyjnej: wyższe emerytury i większe pieniądze na dzieci. Inne hojne obietnice pozostaną prawdopodobnie gdzieś na marginesie” – uważa starosta frakcji Partii Socjaldemokratycznej w Sejmie Rasa Budbergytė. Była minister finansów Litwy jest pewna, że zgodnie z zapowiedzią premiera Sauliusa Skvernelisa budżet na rok 2020 zostanie uchwalony 10 grudnia, tylko „nie wiadomo jaki to będzie budżet.”
„Byłoby to niespotykane i szokujące wydarzenie w historii niepodległej Litwy, gdyby budżet nie został przyjęty. Jako była minister finansów i członkini sejmowego Komitetu Budżetu i Finansów chcę, żebyśmy zrobili wszystko, żeby uchwalić budżet. Lepszy lub gorszy (…) Być może powinniśmy mieć mniejsze ambicje, żeby demonstrować Komisji Europejskiej, że jesteśmy w stanie uchwalić budżet zbilansowany, że mamy nadwyżkę budżetową, że nie naruszamy prawa unijnego i narodowego w dziedzinie dyscypliny fiskalnej, i stworzyć projekt budżetu z mniejszą liczbą zmian podatkowych. Dziś ludzie – nieważne bogaci czy biedni – są zbyt zdenerwowani i bardzo emocjonalnie, gorąco reaguj na wszelkie pomysły zmian podatkowych. Te nowe propozycje podatkowe – podatek bankowy, podatek od sieci handlowych – to olbrzymi błąd rządzących” – powiedziała Rasa Budbergytė.
„Debata budżetowa jest bardzo gorąca, widać, ze niektórzy politycy nie panują nad sytuacją. Wybory bardzo czesto podczas spotkań mówią mi: co się u was w Sejmie dzieje? Wykłócacie się, przezywacie się, wyglądacie bardzo źle. (…) Jestem w Sejmie dopiero od 3 lat, ale pytałam swoich bardziej doświadczonych kolegów – socjaldemokratów, konserwatystów – i żaden nie przypomina takiego chaosu politycznego” – twierdzi posłanka Rasa Budbergytė.
Zarządzanie kryzysowe jest naszą piętą achillesową
Kilka ostatnich dni przyniosło kilka ważnych informacji dotyczących sytuacji na litewskiej scenie politycznej. Agencja informacyjna ELTA opublikowała wyniki badania opinii publicznej, przeprowadzonego przez Baltijos Tyrimai, z których wynika, że notowania rządzącego Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych coraz szybciej spadają. W chwili obecnej chłopi plasują się dopiero na miejscu 4 z 7-procentowym poparciem. Wyprzedzają ich konserwatyści oraz Partia Pracy, a na miejscu drugim stabilnie znajduje się już od wielu miesięcy Litewska Partia Socjaldemokratyczna. Sondaż, przeprowadzony w październiku, może też cieszyć sympatyków AWPL-ZChR, której notowania wzrosły, jednak nie wiadomo, czy ta tendencja się utrzyma po ostatnich skandalach z udziałem oddelegowanych przez partię ministrów. Minister komunikacji Jarosław Narkiewicz jest np. krytykowany z powodu swojego wyjazdu służbowego do Abu Zabi oraz luksusowej kolacji, za którą zapłaciło przedsiębiorstwo kontrolowane przez Ministerstwo Komunikacji.
„Nie biorę się oceniać, czy był to przypadek tzw. turystyki politycznej, ale na pewno brakuje w tej sprawie przejrzystości. Prawdopodobnie ten wyjazd służbowy był potrzebny i prawdopodobnie można było w jego ramach coś pożytecznego zdziałać. Jednak minister powinien złożyć sprawozdanie z tej podróży, wytłumaczyć dlaczego zachował się tak a nie inaczej. Rozumiem, że Narkiewiczowi brakuje doświadczenia, być może za bardzo zaufał swojej drużynie. Ale przecież tę drużynę on sam sobie i dobrał” – powiedziała Budbergytė.
Także oddelegowana przez AWPL-ZChR minister spraw wewnętrznych Rita Tamašunienė od kilku tygodni jest krytykowana, gdyż nie zapanowała nad sytuacją z pożarem w Olicie. Zdaniem Rasy Budbergytė minister nie zademonstrowała niezbędnych w takiej sytuacji cech przywódczych.
„Gdy gratulowałam Ricie Tamašunienė stanowiska ministerskiego, życzyłam jej nie mieć iluzji, że to łatwe ministerstwo, którym da się rządzić bez zbytniego wysiłku” – skomentowała Budbergytė, która była w latach 2002-2005 sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. „Rita oczywiście jest bardzo doświadczonym politykiem, jednak w przypadku pożaru w Olicie popełniła mnóstwo błędów. Na Litwie mamy ciągle do czynienia z tym samym problemem – gdy się zdarza sytuacja nadzwyczajna, okazuje się, że coś nie działa, ktoś jest na nią nieprzygotowany. Zarządzanie kryzysowe jest naszą piętą achillesową. Wydaje mi się, że minister na sytuację w Olicie początkowo popatrzyła przez palce”.