
,,To przerażające, że barszcz Sosnowskiego jest tak blisko naszych domów. Przy naszej ulicy mieszka dużo dzieci w wieku przedszkolnym i starszych. Latem, kiedy są upały roślina wydziela trujące toksyny, dzieci to wdychają, niektórym łzawią oczy, a niektóre zaczynają kaszleć” – tłumaczy Sabina, młoda matka dwójki dzieci mieszkająca przy ulicy Jagiellońskiej w Mejszagole. ,,Co z tego, że starostwo od czasu do czasu skosi łąkę, jeśli ten chwast błyskawicznie się rozprzestrzenia. W ubiegłym roku walczyliśmy z nim na naszej posesji” – dodaje.
Plaga ulicy Jagiellońskiej
Barszcz Sosnowskiego jest plagą ulicy Jagiellońskiej. ,,Ta roślina rośnie u nas w ogródku. Każdego roku jest jej coraz więcej. Nie posiadamy odpowiednich środków, żeby z nią walczyć” – tłumaczy Eglė sąsiadka Sabiny z tej samej ulicy, a Rita dodaje, że się boi o zdrowie swojego synka, który bawiąc się może po prostu wylądować w gąszczach tego chwastu.
Działka przy ul. Jagiellońskiej, która porośnięta jest barszczem Sosnowskiego należy do osoby prywatnej. ,,Trudno coś tam zrobić, bo nie wiadomo, kto jest właścicielem” – mówi zw.lt starosta Mejszagoły Stefan Orszewski oraz zapewnia, że barszcz Sosnowskiego w najbliższych dniach zostanie skoszony. ,,Skosimy, zrobimy to kilka razy w ciągu lata” – mówi.
,,Zgadzam się, że to jest plaga w całym kraju, w szczególności jeśli chodzi o rejon wileński i trocki, gdzie ziemia nie jest uprawiana. Trudno z nią walczyć, nawet środki chemiczne nie działają do końca efektywne, ziemię należy kilka razy do roku przeorywać” – tłumaczy starosta i dodaje, że gmina nie posiada dodatkowych środków na walkę z rośliną.
Sukcesywna walka Wilna i Kowna
Jak mówi zastępca działu ochrony środowiska w Ministerstwie Ochrony Środowiska Lina Čaplikaitė-Denisovienė resort nie posiada ogólnopaństwowego planu walki z barszczem Sosnowskiego. ,,Sukcesywną walkę z tą rośliną podjęły samorządy kowieński i kłajpedzki, a także samorządy miast Kowna i Wilna. Wykorzystano tu środki z Programów wsparcia ochrony środowiska samorządów” – podkreśla. Jak dodaje starszy specjalista z działu ekonomicznego ministerstwa Aidas Juozapaitis decyzję o wykorzystaniu środków podejmuje Rada. ,,Rada samorządu decyduje o kwocie, którą przeznaczy na walkę z barszczem Sosnowskiego z Programów wsparcia ochrony środowiska samorządów. Ministerstwo nie ma na to żadnego wpływu” – mówi.
,,Co roku ministerstwo wysyła do Stowarzyszenia Samorządów Litwy pisma w których zachęca do walki z barszczem Sosnowskiego. W tym roku zatwierdziliśmy metodologię walki z tą rośliną oraz listę roślin inwazyjnych, na której znalazł się również barszcz Sosnowskiego” – dodaje Čaplikaitė-Denisovienė.
Rejon wileński: To problem ministerstwa
Samorząd Rejonu Wileńskiego dotąd nie przeznaczył żadnych środków na walkę z tym chwastem. ,,Dotąd w walce z barszczem Sosnowskiego pomagali starości, którzy są bliżej mieszkańców i którzy jako pierwsi otrzymują skargi w tej sprawie” – mówi starszy specjalista z Samorządu Rejonu Wileńskiego Jolanta Gulbinowicz. ,,Środki finansowe z Programów wsparcia ochrony środowiska samorządów przeznaczano na poprawę sytuacji w gospodarce odpadami, nabycie pojemników do sortowania odpadów i in.” – wymienia.
W opinii Samorządu Rejonu Wileńskiego odpowiedzialność w kwestii walki z barszczem Sosnowskiego jest w gestii Ministerstwa Środowiska.
Obecnie prawo nie przewiduje żadnych kar w stosunku do osób fizycznych i samorządów, które nie usuwają z posesji toksycznej rośliny. ,,Trwają prace nad nowelizacją Kodeksu Wykroczeń Administracyjnych, które przewidywałyby karę grzywny za uchylanie się od nakazu usunięcia barszczu Sosnowskiego” – informuje Čaplikaitė-Denisovienė.
Warto podkreślić, że głównym problemem ministerstwa w zwalczaniu barszczu Sosnowskiego jest brak chętnych podjęcia się likwidacji tej rośliny. W ubiegłym roku został ogłoszony przetarg na przeprowadzenie zabiegów niszczenia barszczu Sosnowskiego, brakowało jednak chętnych.
Łotewskie rozwiązanie
W sąsiedniej Łotwie właściciele gruntów, którzy nie usuwają toksycznego chwastu są karani karą grzywny oraz nie otrzymują unijnego wsparcia.
Barszcz Sosnowskiego rozmnaża się wyłącznie za pomocą nasion, których wytwarza wielkie ilości. Plon nasion uzyskanych z 1 ha pozwala na obsianie 100–200 ha (dojrzała roślina zajmuje powierzchnię ok. 4 m kw), a zatem z roku na rok, tereny zasiane barszczem będą się zwiększać.
Roślinę można niszczyć ręcznie lub mechanicznie (poprzez wykopywanie roślin lub ścinanie kwitnących pędów) oraz chemicznie, przy czym optymalnym rozwiązaniem jest działanie konsekwentne i skoordynowane w dużej skali, z użyciem różnych metod w zależności od wielkości populacji i miejsc jej występowania.
Historia barszczu Sosnowskiego
Trujący chwast na Litwę został sprowadzony z Kaukazu w latach 50. XX wieku. W czasach stalinowskich rozpoczęto jego uprawę na wielką skalę, ponieważ miał służyć jako pasza dla bydła. Po niedługim czasie, z powodu problemów z uprawą i zbiorem, głównie ze względu na zagrożenie dla zdrowia, uprawy były porzucane.
Barszcz Sosnowskiego jest rośliną silnie ekspansywną, rozprzestrzenia się w zaskakującym tempie. W dodatku chwast jest silnie toksyczny. W soku barszczu Sosnowskiego znajdują się niebezpieczne dla skóry związki, które mogą powodować oparzenia I, II a nawet III stopnia. Niebezpiecznie jest właśnie teraz, podczas upałów, ponieważ wysoka temperatura oraz duża wilgotność powietrza powodują, że barszcz Sosnowskiego staje się bardzo groźny, a wywołane przez niego obrażenia przypominają poparzenie wrzątkiem. Co ciekawe, objawów poparzeń nie widać od razu. Pojawiają się dopiero od 8 do 12 godzin po nasłonecznieniu soku na skórze. Poparzenia przez barszcz Sosnowskiego mogą utrzymywać się nawet wiele lat. Znane są przypadki, kiedy blizna po kontakcie z tą rośliną utrzymywała się nawet do 8 lat.