Akcja „Światełko dla Rossy”: Pamiętamy o ludziach, którzy budowali Wileńszczyznę

Dzisiaj (1 listopada) odbyła się coroczna akcja "Światełko dla Rossy", której inicjatorką jest honorowa prezes Społecznego Komitetu nad Starą Rossą Alicja Klimaszewska. W tym roku zostało zapalonych prawie 15 tys. zniczy.

zw.lt
Akcja „Światełko dla Rossy”: Pamiętamy o ludziach, którzy budowali Wileńszczyznę

Fot. Joanna Bożerodska

PHM. Paweł Giliauskas przybył na Cmentarz na Rossie z rodziną. Jak twierdzi, jest to na pewno element wychowania dzieci. „Jako harcerze próbujemy ich „ciągać” po lasach, nawet gdy jest trochę chłodniej, aby pokazać przyrodę. Chcemy przekazać wartości, jakimi żyjemy. Jesteśmy dzisiaj tutaj, bo jest to tradycja i pewnego rodzaju znak patriotyzmu. Dziewczyny usnęły w samochodzie, więc pewnie nie były w najlepszym nastroju. Daliśmy jednak im znicz, aby każda z nich mogła go postawić. Po jakimś czasie prosiły o więcej” – uśmiecha się Giliauskas.

Według rozmówcy, w tym roku ilość zebranych zniczy będzie większa, niż zapowiadają organizatorzy, bo niektórzy przynoszą takie znicze poza akcją. „Sam osobiście przyniosłem całe pudło zniczy, które otrzymałem od harcerzy z Polski” – dodaje Giliauskas.

Zaangażowanie harcerzy w akcję ocenia on bardzo pozytywnie. „Najbardziej cenię ten fakt, że mimo niezbyt sprzyjających warunków, kiedy pada deszcz, jest zimno i mokro, harcerz pełni służbę i się uśmiecha” – twierdzi Giliauskas.

Paweł Giliauskas z rodziną/Fot. Joanna Bożerodska

Dariusz Żybort, prezes Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą, poinformował, że oprócz zniczy, które przynieśli mieszkańcy Wileńszczyzny, na grobach dziś zapłonęły te przekazane przez rodaków z Polski. 500 zniczy dojechało z Radomia i 4000 – ze Świebodzina. Ogółem w tym roku zostało zapalonych 10 tys. zniczy na Rossie, 3 tys. – na Cmentarzu Bernardyńskim i 1 tys. – na Antokolskim.

Według prezesa, w tym roku te akcje – jak sprzątanie cmentarzy, tak i „Światełko dla Rossy” – przebiegały bardzo sprawnie. Była w nie zaangażowana nie tylko społeczność polska, ale również i szkoły litewskie. Uczniowie tych szkół przyszli na sprzątanie, przywieźli też znicze do Domu Kultury Polskiej. „Cieszy ten fakt, że Litwini również się opiekują Starą Rossą i Cmentarzem Bernardyńskim. Jednak w tym roku uczestnicy zakończyli zapalanie zniczy wcześniej, niż w ubiegłych latach. Zwykle, kiedy kończyliśmy zapalać, to było już ciemno. Dzisiaj jest jeszcze jasny dzień, a znicze są już spalone. Cieszy fakt, że ludzie przychodzili z rodzinami i dziećmi” – komentuje Żybort.

Dariusz Żybort/Fot. Joanna Bożerodska

Harcerka Marta Bogdziewicz na tej akcji była po raz pierwszy. „To szokuje niektórych ludzi. Zazwyczaj myślą, że uczęszczam na akcję już od kilku lat, skoro jestem harcerką. Zawsze jednak oglądałam zdjęcia z tego wydarzenia” – wyznaje. Jak twierdzi, przyszła tu, bo sądzi, że należy pamiętać o zmarłych. „Ta atmosfera, gdy zapada mrok i wszystko tak pięknie wygląda, jest cudowna. Czuję wtedy, że ta tradycja, o której wspominała nasza przewodnicząca, łączy nas. Czujemy się wtedy członkami tej organizacji. Jest to bardzo ważne – czuć, że jesteś częścią czegoś. Wtedy chcesz coś dla niej robić i działać, dać dla społeczności więcej, niż od niej bierzesz” – wyjaśnia Bogdziewicz.

Marta Bogdziewicz (druga od prawej)/Fot. Joanna Bożerodska

Łukasz Kołpak, wędrownik 1. wędrowniczej drużyny harcerzy „Trop”, podkreśla, że akcja jest dla niego ważna nie tylko jako dla harcerza, ale też jako Polaka. „Według mnie, każdy Polak ma jako obowiązek stawienie się w tym dniu tutaj. Tak naprawdę, uczczenie pamięci dla tych osób, które były Polakami i budowały fundament Wileńszczyzny, jest bardzo ważne. Tak naprawdę, nie chodzi o to, czy ktoś był żołnierzem, politykiem czy lekarzem – każda z tych osób budowała Wileńszczyznę” – wyjaśnia Kołpak.

Jak wyznaje, bierze udział w akcji od dzieciństwa – od wieku 5-6 lat. „Najpierw przychodziłem tu z rodziną, później zacząłem się stawiać jako członek organizacji harcerskiej” – wyjaśnia.

Według chłopaka, postawa patriotyczna młodego człowieka zależy od tego, w jakich kręgach się on obraca, a są one bardzo różne. „Często się ludzie wypowiadają o całym naszym pokoleniu, twierdząc, że nie dba ono o pamięć narodową, tradycje i korzenie. Z drugiej strony, ze swojej perspektywy widzę, że dba. Są osoby, które przybyły dziś na cmentarz – a takich jest ponad 60” – tłumaczy Kołpak. Dodaje, że te osoby czują jakieś przywiązanie narodowe i się starają. „Nieważne, czy są to harcerze, czy tancerze zespołów ludowych typu „Wilia” czy „Wilenka”. Moim zdaniem, każdy tego typu kult pamięci narodowej jest bardzo ważny. Znam bardzo wiele osób, które biorą w takich akcjach udział. Oczywiście, tendencja ogólna mlodzieży jest taka bardziej wyluzowana – młodzi ludzie częściej zwracają uwagę na Halloween, a nie na 1 listopada. Dzięki Bogu, obracam się w kręgach osób, które przychodzą tutaj, a nie na imprezy” – powiedział rozmówca.

Łukasz Kołpak/Fot. Joanna Bożerodska

Krzysztof Czetyrkowski co roku stara się przychodzić tutaj, aby pomóc innym. „Nie zapominamy o Rossach, bo jest to ważne miejsce dla Polaków. Zbierając się tutaj, zachowujemy tradycję i pamiętamy o swoich przodkach” – tłumaczy. Według Krzysztofa, akcja w tym roku przebiega szybko i sprawnie. „Wszystkie świece płoną, sprawdziłem jeszcze raz. Słyszałem, że jest tu ich od 14 do 18 tysięcy” – wyjaśnia.

Magdalena Gryniewicz z 9 Wileńskiej Drużyny Wędrowniczej „VIA” uważa, że pielęgnacja tradycji jest rzeczą bardzo ważną. Przypomina, że na Rossie jest bardzo wiele grobów ludzi, których rodziny już dawno wyjechały z Wileńszczyzny, np. po wojnie czy na studia. Takie rodziny nie mają możliwości przybyć na cmentarz. „Wiadomo, że gdy się zakorzenisz w nowym miejscu, pojawiają się obowiązki. W związku z tym, każdego roku takich zapomnianych grobów jest coraz więcej” – uważa Gryniewicz. „Zawdzięczając harcerzom i dobrym ludziom, których każdego roku jest coraz więcej, zachowujemy pamięć. Pamiętam, w niektórych latach kończyliśmy akcję o ósmej wieczorem – było już ciemno, więc świeciliśmy latarkami. Jednak za każdym razem kończymy coraz wcześniej. To oznacza, że nas – ludzi myślących – jest dużo na wszystkich polskich cmentarzach. Są pomniki, o których nikt nie pamięta. Być może, ta osoba zrobiła naprawdę wiele, ale nie pojawiła się za życia na pierwszych stronach gazet” – wyjaśnia uczestniczka.

Magda Gryniewicz (po prawej)/Fot. Joanna Bożerodska

W akcji „Światełko dla Rossy” wzięła udział również Ambasador RP na Litwie Urszula Doroszewska wraz z korpusem dyplomatycznym. Hołd zmarłym oddała na Starej i Nowej Rossie, jak również na Cmentarzu na Antokolu.

Oprócz zapalania zniczy, odbywa się także kwesta na Rossę – zgromadzone środki są przeznaczane na renowację pomników.

PODCASTY I GALERIE