
Jak ujawnił anonimowy urzędnik europejski, podczas ubiegłotygodniowych rozmów w Paryżu amerykańscy negocjatorzy mieli zaproponować rozwiązanie, które zakładałoby uznanie przez społeczność międzynarodową kontroli Rosji nad okupowanymi ziemiami Ukrainy. Temat ten miał powrócić w agendzie londyńskich negocjacji.
Jednak Zełenski odpowiedział kategorycznie:
„Nie ma o czym mówić – to nasza ziemia, ziemia narodu ukraińskiego” – podkreślił.
Wspomniane propozycje miały dotyczyć m.in. uznania przez USA przynależności Krymu do Rosji. Półwysep został zaanektowany przez Moskwę ponad dekadę temu, a według przecieków medialnych, Waszyngton miałby być gotów uwzględnić ten fakt w ramach szerszego porozumienia pokojowego.
Rozmowy w Londynie zostały przełożone, jednak niższej rangi spotkania urzędników nadal mają się odbyć – poinformowało brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Wśród europejskich sojuszników panują podzielone opinie. Część państw uznaje, że Rosja na trwałe umocniła swoją obecność w pięciu ukraińskich obwodach: Krymskim, Ługańskim, Donieckim, Zaporoskim i Chersońskim. Według jednego z wysokich rangą francuskich urzędników, jeśli miałoby dojść do natychmiastowego zawieszenia broni, „musiałoby ono opierać się na obecnej linii frontu”.
Zełenski zapowiedział, że Kijów jest gotów na bezpośrednie rozmowy z Moskwą dopiero po zawieszeniu broni. Z kolei Kreml nie spodziewa się przełomu i podtrzymuje ostrożne stanowisko wobec inicjatywy negocjacyjnej.
Według Departamentu Stanu USA, w londyńskich rozmowach Waszyngton reprezentuje specjalny wysłannik Donalda Trumpa – generał Keith Kellogg. Nieobecny będzie natomiast sekretarz stanu Marco Rubio, który – jak poinformowała jego rzeczniczka Tammy Bruce – ma inne zaplanowane obowiązki.
Bruce podkreśliła, że zarówno Trump, jak i Rubio chcą, aby „dyplomacja zadziałała”. Jednocześnie media amerykańskie informują, że Trump miał zagrozić wycofaniem się z wysiłków pokojowych, jeśli nie zostaną osiągnięte szybkie postępy.