„To konstruktywny krok” – powiedziała w środę rzeczniczka Departamentu Stanu Jen Psaki, dodając, że oczekiwania wobec Władimira Putina są jednak większe.
„Oczekujemy od prezydenta Putina więcej niż tylko apeli o przełożenie referendum, oczekujemy na przykład silnego wsparcia procesu demokratyzacji na Ukrainie” – podkreśliła Psaki.
Władimir Putin wezwał w środę separatystów na wschodzie Ukrainy, by przełożyli referendum niepodległościowe planowane na 11 maja. W czasie konferencji po spotkaniu z przewodniczącym OBWE Didierem Burkhalterem w Moskwie prezydent Rosji oświadczył, że odłożenie referendum umożliwi „stworzenie warunków niezbędnych do dialogu”.
Putin oświadczył także, że Rosja wycofała swoje wojska z granicy z Ukrainą. „Na razie nie ma na to żadnych dowodów” – oświadczył rzecznik Białego Domu Josh Earnest w reakcji na wystąpienie prezydenta Rosji.
„Putin uczynił dziś, a zrobił to w bardzo dobitny sposób, to, o co wielokrotnie apelowaliśmy – wysłał separatystom sygnał zniechęcający” – powiedział Erler wieczorem telewizji publicznej ZDF. Jak dodał, informacje nadchodzące z Doniecka wskazują na to, że separatyści „są zdezorientowani i nie wiedzą, co mają zrobić”.
Erler zaznaczył, że Putin udowodnił w zeszłym tygodniu, pośrednicząc w uwolnieniu wojskowych obserwatorów OBWE, iż ma wpływ na separatystów.
Zdaniem Erlera, wystąpienie Putina w środę w Moskwie zawiera „bardzo wyraźne stwierdzenie, że konflikt na Ukrainie można rozwiązać tylko na drodze porozumienia i dialogu”. „Podsumowując, mamy zniechęcający sygnał pod adresem separatystów oraz przesłanie, że preferowane jest rozwiązanie na drodze negocjacji” – powiedział polityk SPD w rozmowie z ZDF.
Dodał, że przewodniczący OBWE Didier Burkhalter przedstawił „rozkład jazdy”, przewidujący rozejm, deeskalację, rozmowy i wybory, co Putin, „jak się wydaje”, także zaakceptował.