
We wtorek ministrowie spraw zagranicznych Polski, Litwy, Łotwy i Estonii – Zbigniew Rau, Gabrielius Landsbergis, Edgars Rinkeviczs oraz Urmas Reinsalu spotkali się w Rydze, gdzie podpisali wspólną deklarację dotyczącą zacieśnienia współpracy między czterema państwami.
Rau zauważył, że od lutego ubiegłego roku polityka zagraniczna każdego kraju w Europie pozostaje w cieniu rosyjskiej napaści na Ukrainę. „Nasze cztery państwa, jak podkreśliliśmy we wspólnej deklaracji, dzielą wspólne doświadczenia pochodzące z bycia w przeszłości ofiarami imperialnej i totalitarnej polityki sąsiadów. To wspólne doświadczenie daj nam bardzo silne poczucie odpowiedzialności i solidarności naprzeciw obecnej formuły rosyjskiego imperializmu” – podkreślił szef polskiej dyplomacji.
Przypomniał, że w 2008 roku wobec rosyjskiej agresji na Gruzję liderzy Polski i państw bałtyckich razem z prezydentem Ukrainy pojechali do Tbilisi, by protestować przeciwko rosyjskiej inwazji. „Ich postawa doprowadziła do tego, że rosyjscy żołnierze i czołgi nie weszły do Tbilisi; zatrzymały się 30 km na północ od miasta” – mówił Rau.
Jak podkreślił, obecnie te państwa muszą połączyć siły tak, jak zrobiły to w 2008 roku. Szef MSZ zaznaczył, że to kraje bałtyckie i Polska w ciągu ostatniego roku przekazały Ukrainie największe wsparcie per capita, nie będąc wcale najbogatszymi krajami Europy.
„Nasza filozofia to: wspierać Ukrainę tak mocno, jak to tylko możliwe, i tak długo, jak to możliwe. (…) Mamy też okazję, by publicznie zwrócić uwagę Unii Europejskiej, NATO, ONZ i całego wolnego świata na zagrożenia, jakie stwarza Rosja wobec państw wschodniej flanki NATO” – powiedział Rau.
Podkreślił, że Polska i kraje bałtyckie mówią jednym głosem także w zakresie konieczności ciągłego rozszerzania sankcji na Rosję. Jak dodał, tworzony przez cztery państwa format otwarty jest także dla szefów innych resortów i innych reprezentantów władz w Polsce i krajach bałtyckich.