
Jak informuje Deutsche Welle, powołując się na agencję DPA, chodzi o stosowanie przemocy i tortur wobec pokojowych demonstrantów w czasie protestów, które rozpoczęły się po sfałszowanych wyborach w sierpniu 2020 roku. Adwokaci podkreślają, że na Białorusi ani Alaksandrowi Łukaszence, ani funkcjonariuszom resortów siłowych nie grożą żadne następstwa prawne, w związku z tym zwrócili się do niemieckiego wymiaru sprawiedliwości o przeprowadzenie niezależnego śledztwa.
Prawnicy powołali się przy tym na uniwersalną jurysdykcję, która pozwala sądzić obywatela obcego kraju za przestępstwa popełnione na obcym terytorium jeśli są to działania niezgodne z prawem międzynarodowym.
„Nasi klienci oczekują, że Niemcy w przypadku Białorusi staną po stronie uniwersalnych praw człowieka” – podkreślają adwokaci.
10 Białorusinów wymienia w pozwie: tortury cielesne, pozbawianie jedzenia i snu, obrazy i poniżenia, czego następstwem był poważny uszczerbek na zdrowiu.
Białoruś wciąż protestuje przeciwko wynikom wyborów prezydenckich z 9 sierpnia, których zwycięzcą ogłosił rządzący od prawie trzech dekad Łukaszenka.
Opozycja i kraje zachodnie uważają te wybory za sfałszowane. Protestujący domagają się dymisji Łukaszenki, uwolnienia więźniów politycznych i nowych wyborów. Z powodów działań milicji i ograniczania prawa do organizowania protestów miały one ostatnio charakter niewielkich, ale licznych demonstracji.
W raporcie „Amnesty International„ opublikowanym w zeszłym miesiącu organizacja ta oskarżyła białoruskie władze o brutalne traktowanie osób zatrzymanych podczas protestów antyrządowych.
„Władze systematycznie stosowały tortury i inne formy brutalnego traktowania zatrzymanych podczas protestów, w tym uczestników, dziennikarzy i osób postronnych. Setki takich przypadków zostało zgłoszonych przez organizacje lokalne i międzynarodowe w całym kraju.
Władze białoruskie uważają, że siły porządkowe są w porządku i zapewniają że funkcjonariusze dziali w sposób adekwatny.
„Nie ma dowodów na to, by użycie siły przez organy ścigania było klasyfikowane jako nadmierne lub nielegalne” – powiedział białoruski przedstawiciel przy ONZ Jura Ambrazewicz w szwajcarskiej telewizji RTS.
Na podst. belsat.eu, BNS