• Świat
  • 11 września, 2021 17:26

Valdas Adamkus: Przelecieliśmy nad Nowym Jorkiem i widok płonących ruin utkwił mi w pamięci na całe życie

W Nowym Jorku trwają w sobotę, przy podwyższonym poziomie bezpieczeństwa, uroczystości upamiętniające 20. rocznicę zamachów z 11 września na USA. Uroczystości rozpoczęły się w miejscu znanym jako "Epicentrum" (Ground Zero), gdzie krótko po godzinie 8:00 (15:40 czasu litewskiego) rano samoloty porwane przez Al-Kaidę w 2001 roku uderzyły w wieżowce World Trade Center.

zw.lt
Valdas Adamkus: Przelecieliśmy nad Nowym Jorkiem i widok płonących ruin utkwił mi w pamięci na całe życie

Fot. Wikipedia

11 września 2001 roku ówczesny prezydent Litwy Valdas Adamkus był w Waszyngtonie, gdzie podczas śniadania dowiedział się o atakach na wieżowce World Trade Center. Litewski przywódca został ewakuowany przez amerykański samolot prezydencki i przeleciał nad Nowym Jorkiem.

„Widzieliśmy jeszcze tlące się gruzy, widać było ogień. Wszystkie te obrazy są wciąż żywe w mojej pamięci i w moich oczach” – powiedział V. Adamkus w wywiadzie dla LRT radio. Poniżej fragmenty wywiadu.

„W 2001 r. litewska delegacja została zaproszona na spotkanie z prezydentem Bushem. Przylecieliśmy 10 września. Z prezydentem mieliśmy się spotkać następnego dnia w Białym Domu.

Gdy śniadanie dobiegało końca, nagle do pokoju weszli moi amerykańscy ochroniarze i wyszeptali: „Panie prezydencie, proszę natychmiast za nami”. Kiedy wyszliśmy, powiedzieli: „Idziemy do apartamentu, bo dzieją się rzeczy niezrozumiałe”. Poszliśmy na górę, Alma siedziała na krześle, oglądała telewizję, podskoczyła i powiedziała: „Nie rozumiem, co tu się dzieje.

I kiedy tak staliśmy i patrzyliśmy, nagle zobaczyliśmy, że drugi samolot uderzył w drugą wieżę. Było to, oczywiście, coś niezrozumiałego, tragicznego. Jeszcze dziś mam przed oczami widok dwóch ogromnych wieżowców, które zawaliły się, zabierając ze sobą tysiące ludzi.

Kiedy było już po wszystkim, że tak powiem, amerykańscy ochroniarze powiedzieli: „Musimy natychmiast opuścić ten hotel i przenieść się w bezpieczniejsze miejsce”. Zabrali nas do ambasady litewskiej, która znajduje się dalej od Białego Domu, Pentagonu i innych (instytucji). Uznali, że tam będzie bezpieczniej przez jakiś czas.

Ale kilka godzin później, wieczorem, bezpieka zdecydowała, że należy mnie natychmiast wywieźć z Waszyngtonu. Przywieziono mnie na lotnisko Andrew Army Airport, jeden z mniejszych samolotów prezydenckich był gotowy, nasza delegacja była w komplecie, a minister spraw zagranicznych Łotwy, który był w tym czasie w Waszyngtonie poprosił o wejście na pokład naszego samolotu. Oczywiście, że wzięliśmy.

Byliśmy prawdopodobnie pierwszymi w amerykańskiej przestrzeni powietrznej, którzy leceli po tym wydarzeniu. Lecieliśmy nad Nowym Jorkiem, a przez okna widać było dymiące ruiny dwóch zrujnowanych ośrodków. Polecieliśmy na Islandię. Eskortowały nas tam amerykańskie myśliwce, a kiedy dotarliśmy na Islandię, czekaliśmy na samolot z Litwy, który miał nas odebrać w Wilnie.

Cała ta scena była nierealna, jak z filmu. Kiedy przelatywaliśmy nad Nowym Jorkiem, jako pierwsi zobaczyliśmy ruiny, które jeszcze się tliły, i widzieliśmy ogień. Wszystkie te obrazy są do dziś żywe w mojej pamięci i w moim umyśle. Był to pierwszy atak terrorystyczny na Amerykę.

Na podst. lrt.lt, BNS

PODCASTY I GALERIE