
Żadnych zarzutów nie przedstawiono natomiast dwóm innym podejrzanym w tej sprawie, braciom Ariela Castro. „Nie znaleźliśmy dowodów na ich powiązania z tymi przestępstwami” – powiedział na konferencji prasowej prokurator Victor Perez.
Ariel Castro, były kierowca autobusu szkolnego, został oskarżony o porwanie około 10 lat temu Amandy Berry, Giny DeJesus i Michelle Knight, ich przetrzymywanie i gwałcenie. Zarzut porwania dotyczy także córki Amandy Berry, Jocelyn, która urodziła się w niewoli.
Prokurator Perez poinformował, że w czasie niewoli kobiety nigdy nie opuściły posesji, na której znajduje się dom Castro, a jedynie dwa razy mogły wyjść do garażu. Wcześniej policja podała, że ofiary porywacza były pętane łańcuchami i sznurami.
Badania genetyczne, jak powiedział Victor Perez, wyjaśnią, czy ojcem 6-letniej Jocelyn jest Ariel Castro. Śledczy muszą także jeszcze wyjaśnić kwestię domniemanych wielokrotnych ciąż uprowadzonych kobiet.
Do uwolnienia kobiet doszło w poniedziałek, gdy sąsiad, zaniepokojony krzykami w pobliskim domu, poszedł sprawdzić, co się dzieje i odnalazł tam zaginione. Berry pożyczyła jego telefon komórkowy i wezwała policję. W rozmowie z operatorem powiedziała, że została uprowadzona ok. 10 lat temu, a o jej zaginięciu obszernie informowały amerykańskie media. Podała też nazwisko Ariela Castro, który do listopada ubiegłego roku, gdy zwolniono go dyscyplinarnie, był kierowcą autobusu szkolnego w Cleveland.
Uwolnione kobiety przebadano w szpitalu. Według policji ich stan jest dobry.