
USA wydają najwięcej na obronność spośród wszystkich państw na całym świecie. Według danych Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań Pokojowych (SIPRI), w 2024 r. USA przeznaczyły na ten cel 998 mld dolarów, co stanowiło 37 proc. światowych wydatków na zbrojenia. Drugie Chiny i trzecia Rosja wydawały odpowiednio 314 i 149 mld dolarów; Polska znalazła się na 13. miejscu z kwotą 38 mld dolarów.
Pod względem wydatków mierzonych odsetkiem PKB, Stany Zjednoczone zajmują trzecie miejsce w Sojuszu, za Polską i Estonią. Według danych NATO, w 2024 r. amerykańskie wydatki na zbrojenia stanowiły 3,19 proc. PKB. Łączny budżet NATO w 2024 r. wyniósł 1,46 bln dolarów, co oznacza, że środki przeznaczane przez USA stanowią około dwóch trzecich tej kwoty.
Stanowisko sekretarza generalnego NATO było dotychczas zawsze obsadzane przez Europejczyków, lecz to amerykańscy generałowie sprawują w Sojuszu kluczowe funkcje wojskowe, w tym Naczelnego Dowódcy Sił Sojuszniczych w Europie (SACEUR). Obecnie zajmuje je gen. Christopher G. Cavoli, a jego następcą – jak poinformował pod koniec maja Reuters – ma być gen. Alexus Grynkewich.
Stanowisko SACEUR, który nadzoruje wszystkie operacje NATO na Starym Kontynencie, było obsadzane przez amerykańskiego generała od czasu utworzenie tej funkcji po II wojnie światowej. Pierwszym naczelnym dowódcą sojuszniczym w Europie był gen. Dwight D. Eisenhower, późniejszy prezydent USA w latach 1953-61.
Od początku 2025 r. w Europie stacjonuje prawie 85 tys. amerykańskich żołnierzy; ich obecność jest kluczowym elementem europejskiego systemu bezpieczeństwa. W Polsce jest ich około 10 tys., w Niemczech – 37 tys., a we Włoszech – 13 tys. Są to siły rozmieszczone na stałe, które uczestniczą w regularnych ćwiczeniach z sojusznikami. W Europie przebywają również siły rotacyjne.
Ponadto na Starym Kontynencie znajduje się ponad 40 amerykańskich baz wojskowych, głównie w Niemczech, Włoszech i Wielkiej Brytanii. Bazy USA są zresztą rozmieszczone na całym świecie, m.in. na Bliskim Wschodzie. Według Council of Foreign Relations funkcjonują one w 19 krajach tego regionu, z czego w ośmiu ich obecność jest uznawana za stałą. Pentagon szacuje, że w tej części świata przebywa co najmniej 40 tys. żołnierzy z USA, licząc zarówno personel stacjonujący w bazach lądowych, jak i na okrętach wojennych.
Stany Zjednoczone zarządzają również arsenałem jądrowym w Europie. Przechowują tam około 100 bomb B61, rozmieszczonych w Belgii, Włoszech, Holandii, Niemczech i Turcji. Żadna z nich nie może zostać użyta bez zgody Waszyngtonu.
Według Artura Kacprzyka, analityka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), francuskie i brytyjskie siły nuklearne – mniejsze i nie tak zróżnicowane, jak amerykańskie – nie są w stanie zagwarantować Staremu Kontynentowi odstraszania w takim stopniu, jak w przypadku parasola nuklearnego USA.
„Europejskie siły zbrojne nadal w przeważającej mierze polegają na broni i sprzęcie wyprodukowanym w USA” – zauważył brytyjski dziennik „Guardian” w analizie opublikowanej przed szczytem NATO w Hadze.
Gazeta wyliczyła, że niemal połowa myśliwców w siłach zbrojnych państw europejskich to maszyny amerykańskie, podobnie jak ponad 40 proc. systemów rakietowych. Około jednej czwartej pojazdów opancerzonych, w tym czołgów, i artylerii to również sprzęt z USA.
„Dominacja USA w europejskich arsenałach wykracza poza samą ilość. Wiele z najbardziej zaawansowanych (rodzajów) broni na kontynencie jest produkcji amerykańskiej” – zauważył „Guardian”, wymieniając m.in. myśliwce F-35.
Przedstawiciele administracji prezydenta USA Donalda Trumpa sugerowali w przeszłości możliwe wycofanie części amerykańskich żołnierzy z Europy. Waszyngton naciska również na sojuszników, aby wydawali więcej na obronność. Nowe decyzje w tej sprawie mają być podjęte na rozpoczynającym się we wtorek szczycie Sojuszu w Hadze.