
Donald Trump „wywrócił do góry nogami cały międzynarodowy system, a stosunki międzynarodowe nabrały charakteru transakcyjnego” – powiedziała PAP prof. Zeynep Alemdar z tureckiego think tanku EDAM. Podkreśliła, że „współgra to z turecką polityką zagraniczną, gdyż Ankara od pewnego czasu podąża taką samą ścieżką transakcjonizmu”.
Turcja od dawna pozycjonuje się jako regionalne mocarstwo i mediator; „stara się zachowywać obiektywne stanowisko, próbuje polepszyć własną pozycję w regionie i na arenie globalnej” – powiedziała dyrektorka programu polityki zagranicznej EDAM. Kraj prowadzi wielowektorową politykę zagraniczną i rozszerzył swoją sieć partnerów np. o kraje BRICS, ma też coraz większe wpływy w Afryce i Azji Centralnej. Turcja wzmacnia również stosunki gospodarcze z Chinami i łagodzi krytykę wobec Pekinu za jego stosunek do Ujgurów, których z Turkami łączą więzi kulturowe, etniczne i językowe.
Jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie, Ankara stara się utrzymywać poprawne stosunki zarówno z Kijowem, jak i z Moskwą. W ostatnim czasie wizyty w Turcji złożyli prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Władze tureckie chciałyby, żeby ich kraj był gospodarzem przyszłych rozmów pokojowych między skonfliktowanymi stronami. Turcja współtworzyła też tzw. inicjatywę zbożową, umożliwiającą eksport ukraińskich produktów żywnościowych przez Morze Czarne.
Ankara zapewnia, że popiera suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy (wraz z anektowanym przez Rosję Krymem). Z drugiej strony, wiążą ją z Rosją silne stosunki gospodarcze. Turcja kupuje od Rosji gaz ziemny, kraje współpracują też m.in. przy budowie elektrowni jądrowych w Turcji.
Agencja Bloomberga napisała, że Turcja rozważa wysłanie wojsk na Ukrainę w ramach kontyngentu pokojowego. Według Alemdar ewentualne wysłanie przez Ankarę sił w ramach misji pokojowej na Ukrainę zależeć będzie od tego, które instytucje europejskie zorganizują tę inicjatywę. Prof. Deniz Tansi z Uniwersytetu Yeditepe w Stambule przekazał z kolei niedawno PAP, że Turcja mogłaby wysłać na Ukrainę siły pokojowe, jeśli w tej sprawie zostałaby przegłosowana rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ, którą by wsparła Rosja. W przeciwnym razie, według niego, mogłoby dojść do poważnego kryzysu na linii Ankara-Moskwa.
We wtorek brytyjski „Financial Times” poinformował, że sekretarz generalny NATO Mark Rutte zaapelował do krajów UE, by poprawiły swoje relacje z Turcją na tle gróźb prezydenta USA Donalda Trumpa w sprawie wycofywania gwarancji bezpieczeństwa dla europejskich sojuszników. Groźby ze strony Trumpa, próba przywrócenia stosunków USA z Rosją i odcięcie wsparcia dla Ukrainy przestraszyły kraje europejskie – czytamy w brytyjskim dzienniku. Gazeta przypomniała, że szef MSZ Turcji Hakan Fidan wziął przed tygodniem udział w spotkaniu przywódców europejskich w Londynie na temat bezpieczeństwa i wsparcia dla Ukrainy.
Prof. Alemdar zwróciła uwagę, że „gdy w regionie dochodzi do konfliktów, UE zwraca się w stronę Turcji po współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa”. „Rola Turcji w europejskim bezpieczeństwie jest bezsporna” – uważa turecka ekspertka.
W podobnym tonie ocenił działania europejskie prof. Tansi. Przyznał, że nie podchodzi zbyt optymistycznie do tego, jaką rolę mogłaby odegrać Turcja w architekturze bezpieczeństwa Europy.
„Europejskie poszukiwania bezpieczeństwa czy sojuszu bez USA sięgają czasów (Charlesa) de Gaulle’a. Jeśli UE chce być siłą o znaczeniu strategicznym, musi wydawać pieniądze, implementować politykę bezpieczeństwa i obrony i przyjąć Turcję jako pełnoprawnego członka” – ocenił naukowiec z Uniwersytetu Yeditepe.
Prof. Alemdar zwróciła uwagę, że od 2019 r. rośnie znaczenie Turcji jako dostawcy uzbrojenia na międzynarodowy rynek. Wyraziła przekonanie, że stosunki między Turcją i krajami UE w dziedzinie przemysłu zbrojeniowego będą zacieśniane i podkreśliła, że Turcja, która jest członkiem NATO, jest już zaangażowana w europejską obronę.
Przypomniała, że Ankara bierze czynny udział w misjach NATO np. w Rumunii. Wraz z Bułgarią i Rumunią działa też w ramach grupy przeciwminowej na Morzu Czarnym. Turcja jest również członkiem inicjatywy europejskiej obrony powietrznej ESSI (European Sky Shield Initiative). Państwo to posiada drugą co do wielkości armię w NATO, która liczy ponad 800 tys. żołnierzy, w tym rezerwistów.
Rządowi w Ankarze bardzo zależy na rozwoju rodzimego przemysłu obronnego. Według rozmówczyni PAP Turcja będzie rozwijać współpracę nie tylko z samą Unią Europejską, w której może brakować konsensusu w pewnych sprawach, lecz też z poszczególnymi krajami członkowskimi.
Turecka ekspertka oceniła, że środowa wizyta premiera RP Donalda Tuska w Turcji to „bardzo ważny sygnał, zwłaszcza biorąc pod uwagę polską prezydencję w Radzie UE i to, że jej priorytetem jest bezpieczeństwo oraz wzmocnienie zdolności obronnych i przemysłu obronnego”.
„To niezwykle fortunny moment dla turecko-unijnych i turecko-polskich stosunków” – przyznała.
Jeśli chodzi o kontakty władz tureckich z nową amerykańską administracją, wielu ekspertów podkreśla, że Ankara postrzega ją, z jednej strony, jako szansę (ponieważ przywódcy obu państw utrzymywali dobre relacje osobiste podczas pierwszej kadencji Trumpa, w latach 2017-21), a z drugiej – jako zagrożenie ze względu na nieprzewidywalność polityki Waszyngtonu. W czasie pierwszej prezydentury Trumpa USA nałożyły sankcje na Turcję i wyłączyły ją z programu samolotów wielozadaniowych F-35 z powodu zakupu przez stronę turecką rosyjskich systemów obrony powietrznej S-400.
„Turcja jest bardzo konsekwentna, jeśli chodzi o utrzymywanie równowagi w stosunkach z USA i z Rosją. Od czasu zimnej wojny jest bardzo doświadczona w tym względzie. Myślę, że zbliżenie między Władimirem Putinem i Donaldem Trumpem najpewniej nie zmieni zrównoważonych stosunków Turcji ani z jednym, ani z drugim krajem” – podsumowała ekspertka.