„Estonia musi utrzymać obrany kurs” – oświadczył Tsahkna, przypominając, że krajowe inwestycje w obronność są obecnie na poziomie 3,4 proc. PKB. Pod względem wysokości nakładów Estonia jest wśród sojuszników NATO w ścisłej czołówce. „Dalej będziemy robić to, co robimy” – zapowiedział, nawiązując do krytycznego stanowiska Trumpa na temat niewystarczających wydatków Europy na obronę.
Tsahkna nie wierzy przy tym, że Ameryka za Trumpa mogłaby zerwać stosunki ze Starym Kontynentem i z NATO.
„Nasze więzi transatlantyckie są egzystencjalne i korzystne dla obu stron (…). Nie ma szans, by USA opuściły Europę. NATO, podczas drugiej prezydentury Trumpa, nadal będzie organizacją bezpieczeństwa o kluczowym znaczeniu” – stwierdził w rozmowie z radiem ERR.
Trump podczas swojej pierwszej kadencji – przypomniał szef estońskiego MSZ – nie wahał się też dać rozkazu do wystrzelenia kilkudziesięciu pocisków Tomahawk w militarne cele Syrii w odpowiedzi na użycie broni chemicznej przez reżim. „To określiło go jako prezydenta działającego zdecydowanie w imieniu USA w obliczu konfliku” – przyznał Tsahkna, który w latach 2016-2017 był ministrem obrony narodowej Estonii.