
Polska prezydencja w Radzie UE, trwająca od 1 stycznia tego roku, zakończy się 30 czerwca. Przez ten czas przedstawiciele polskiego rządu odpowiedzialni byli m.in. za ustalanie porządku obrad posiedzeń poszczególnych gremiów Rady oraz prowadzenie negocjacji w gronie państw członkowskich.
Sikorski ocenił ją jako udaną, mimo że miała miejsce w czasie niepokojów, związanych z wojną w Ukrainie i kryzysem na Bliskim Wschodzie. Przekonywał, że w ramach prezydencji „sporo udało nam się osiągnąć”.
Wymienił w tym kontekście m.in. kontynuację presji na Rosję w sprawach ukraińskich, ale też – przede wszystkim – stworzenie instrumentów europejskich dla większej odporności i bezpieczeństwa, poczynając od zatwierdzenia instrumentu SAFE, przewidującego 150 mld euro w pożyczkach na obronność, a także przyjęcia wspólnego stanowiska państw członkowskich ws. programu finansowania obronności EDIP, opiewającego na 1,5 mld euro.
W czasie polskiej prezydencji w UE – wyliczał – doszło do m.in. poluzowania zasad budżetowych deficytów, zmiany konstytucji Niemiec.
Reagując na zwrot w polityce USA wobec Europy, niemiecki parlament zmienił konstytucję, dając przyszłemu rządowi wolną rękę w zwiększaniu deficytu budżetowego w przypadku wydatków na obronność i pomoc dla Ukrainy. 500 mld euro przeznaczono na modernizację infrastruktury.
Sikorski zauważył, że KE przedstawiła też białą księgę w sprawie obronności europejskiej i planu ReArm Europe. Przypomniał, że rozpoczęto też prace nad uproszczeniem ram prawnych i administracyjnych, jeśli chodzi o zamówienia publiczne i współpracę przemysłów obronnych, wzmocniono walkę z dezinformacją, a także wypracowano strategię przeciwdziałania rosyjskim kampaniom hybrydowym.
Podkreślił, że „Europa po prostu zaakceptowała polskie argumenty o tym, że Rosja jest długofalowym, trwałym zagrożeniem, co potwierdził choćby wczoraj Sojusz Północnoatlantycki w swoim oświadczeniu”.
Uczestnicy zakończonego w środę szczytu NATO w Hadze potwierdzili zobowiązanie wynikające z art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego, który stanowi, że atak na jedno państwo członkowskie Sojuszu to atak na wszystkie. Rosja została uznana w deklaracji końcowej spotkania za długoterminowe zagrożenie dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego.
Sikorski w wywiadzie zaliczył do sukcesów polskiej prezydencji także wynegocjowane i zaakceptowane 16. i 17. pakiety sankcyjne w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. Zauważył, że przed końcem czerwca prawdopodobne jest porozumienie w sprawie 18. pakietu, który obejmie m.in. gazociągi Nord Stream i kolejne rosyjskie banki.
„Na listach sankcyjnych umieściliśmy w sumie – to będzie po tym 18. pakiecie – w sumie 447 tankowców biorących udział w rosyjskiej flocie cieni” – podkreślił.
Szef polskiej dyplomacji wskazywał ponadto, że podczas polskiej prezydencji uszczelniono też unijne przepisy wizowe.
„W kontekście unijnym zabiegaliśmy też z Republiką Czeską, i tu wkrótce będzie działanie ważnego kraju unijnego, o to aby rosyjscy dyplomaci mogli poruszać się tylko po terytorium kraju, w którym mają akredytację, a nie po całej strefie Schengen. To powinno ułatwić nam nadzór kontrwywiadowczy i przeciwdziałać zagrożeniom hybrydowym. I tu nie mówię o jakichś działaniach w internecie, tylko konkretnych aktom sabotażu, takim jak podpalenie” – zaznaczył.
Przyznał jednocześnie, że podczas polskiego przewodnictwa nie udało się przełamać weta Węgier w kwestii otwarcia pierwszego klastra w negocjacjach akcesyjnych z Kijowem.
Sikorski wspomniał też w kontekście działań w ramach UE o ewakuacji z Bliskiego Wschodu.
„To głównie (były) nasze decyzje narodowe, ale skorzystaliśmy też z mechanizmu unijnego, ewakuowaliśmy obywateli Unii Europejskiej, za co w Brukseli i w Hadze zbierałem podziękowania” – zauważył.