Strażacy próbują opanować ogień na jednej z gór w pobliżu od Aten.
Według oficjalnych danych od poniedziałku w pożarach zginęły co najmniej 74 osoby. Wśród zabitych są całe rodziny z dziećmi. W wyniku pożarów zginęło między innymi dwoje Polaków – zatonęła łódź, na której była matka z synem po ewakuacji z hotelu na terenach zagrożonych pożarem.
Greckie media podały jednak w środę rano, że służby ratunkowe odnalazły kolejne trzy ciała.
Liczba ofiar śmiertelnych pożarów będzie najpewniej znacznie wyższa, bo zaginionych jest wiele osób.
Większość ofiar to ludzie, którzy z powodu pożarów zostali uwięzieni w swoich domach lub samochodach; pozostali utonęli w morzu, uciekając przed płomieniami. Ponad 700 osób, które chroniąc się przed żywiołem, utknęły na plażach i skalistych odcinkach wybrzeża, zostało uratowanych przez rybaków, grecką straż przybrzeżną i zwykłych urlopowiczów na pontonach.
Ogień – szalejący nie tylko w regionie Attyka blisko Aten, ale też w innych częściach kraju, a zwłaszcza w Koryncie i na Krecie – zniszczył wiele budynków i wymusił ewakuację kilku miejscowości. Z dotychczasowych doniesień wynika, że najbardziej ucierpiała Rafina – portowe miasto leżące na wschód od Aten. W pobliżu Rafiny pracownicy Czerwonego Krzyża odkryli we wtorek zwłoki 26 osób.
W Grecji ogłoszono stan wyjątkowy, a premier Cipras skrócił wizytę w Bośni i Hercegowinie.
Szalejące w Grecji pożary są jednymi z najtragiczniejszych w skutkach w Europie w XXI wieku. W ubiegłym roku w gigantycznym pożarze, który wybuchł 17 czerwca w Pedrogao Grande, w środkowej części Portugalii, po czym rozprzestrzenił się na inne regiony, zginęły 64 osoby, a rany odniosło ponad 250 ludzi. W ciągu pięciu dni spłonęło w sumie około 46 tys. hektarów lasów.
W październiku również 2017 roku w pożarach w Portugalii i Hiszpanii zginęło 40 osób.
Z kolei w 2007 roku w Grecji, w licznych pożarach na Półwyspie Peloponeskim zginęło 65 osób. Spaliło się 200 tys. hektarów lasów i pól uprawnych.