Rządowa „Rossijskaja Gazieta” podkreśla, że „na szczycie Partnerstwa Wschodniego prezydent Ukrainy wyjaśni Unii Europejskiej, do czego prowadzi szantaż”. Umowę o stowarzyszeniu z UE, którą w Wilnie miała podpisać Ukraina, dziennik określa jako „epokową dla ogromnej armii europejskich rusofobów”.
,,Dyplomaci i politycy z wielu stolic europejskich nie tyle przekonywali Kijów, ile otwarcie naciskali, a nawet szantażowali” – ocenia „Rossijskaja Gazieta”. „Wszelako strona unijna przesadziła i na jej otwarty szantaż Wiktor Janukowycz odpowiedział odmową podpisania w Wilnie czegokolwiek” – dodaje.
Zdaniem dziennika „w rzeczywistości stowarzyszenie jest w znacznie większym stopniu potrzebne Brukseli niż Kijowowi i to nie tylko z geopolitycznego, lecz także ekonomicznego punktu widzenia”. ,,Niezagospodarowany rynek Ukrainy w warunkach kryzysu ma żywotne znaczenie dla europejskich firm, których towary od dawna pokrywa kurz w przepełnionych magazynach” – wyjaśnia.
Według „Rossijskiej Gaziety” „teraz to nie UE dyktuje Kijowowi, co ma robić, lecz władze Ukrainy tłumaczą Brukseli, na jakich logicznych i słusznych warunkach gotowe są prowadzić wzajemnie korzystne i nacechowane szacunkiem negocjacje o stowarzyszeniu”.
„Kommiersant” zauważa, że „gdy stało się jasne, iż zamiast triumfalnego wprowadzenia Ukrainy do europejskiej rodziny, w Wilnie będą miały miejsce dwa skromniejsze wydarzenia: parafowanie przez Mołdawię i Gruzję porozumień o stowarzyszeniu z Unią Europejską, UE szybko przygotowała dublera, któremu przyszło grać rolę triumfatora zamiast Kijowa”.
Dziennik pisze, że „wybór padł na Mołdawię”. „Jeden z najbiedniejszych krajów Europy, w którym tli się zamrożony konflikt naddniestrzański, a walka z korupcją i warunki prowadzenia biznesu nie raz były powodem narzekań w Europie, nagle stał się wzorem do naśladowania” – konstatuje.
„Kommiersant” przytacza opinię Nicu Popescu z paryskiego Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem, który nie wykluczył, że „UE może teraz zechcieć uczynić z Mołdawii witrynę, by dać Kijowowi powód do zazdrości”. „Jeśli Kiszyniowowi wszystko się uda – tak ze stowarzyszeniem, jak i z ruchem bezwizowym – to, co otrzyma od UE, w oczach Ukrainy będzie wyglądało jak utracone korzyści” – wyjaśnił ekspert.
Natomiast wielkonakładowa „Komsomolskaja Prawda”, określając Partnerstwo Wschodnie jako „program związania republik dawnego ZSRR z Unią Europejską”, wskazuje, że „Mołdawia nałyka się teraz eurointegracji w pełnym wymiarze”.
„W charakterze marchewki Komisja Europejska obiecała Kiszyniowowi zniesienie wiz. Nie powiedziała jednak, kiedy. Poza tym wszyscy Mołdawianie, którzy chcieli pojechać zarobkowo do Europy, już od dawna tam ”gastarbeitują”” – pisze gazeta, mająca opinię tuby prezydenta Rosji Władimira Putina.