Rekordy zimna odnotowano nie tylko w środkowej części USA, czy w stanach położonych na północnym wschodzie, ale również w niektórych regionach, ciepłego Południa.
W poniedziałek w Chicago, w Memphis w stanie Tennessee, czy w mieście Albany w stanie Nowy Jork, było zimniej niż w Anchorage na Alasce – podała telewizja CNN. Według synoptyków silny mróz utrzyma się do środy. Władze kilku stanów wprowadziły stany alarmowy. Zamknięto szkoły i urzędy.
Za niemal syberyjskie mrozy odpowiedzialna jest arktyczna masa powietrza znad Kanady nazwana przez synoptyków „polar vortex”. Sytuacja porównywana jest do zimy z 1994 roku. „Temperatury są grubo poniżej przeciętnych, a przy bardzo mroźnym, silnym wietrze temperatury odczuwalne (tzw. wind chill) są niespotykanie niskie i bardzo niebezpieczne” – ocenił synoptyk Richard Bann z amerykańskiego Narodowego Centrum Meteorologicznego.