
Rosyjski prezydent, który tradycyjnie unika wymienienia nazwiska Nawalnego, oświadczył, że oponenci Rosji od wieków wykorzystują w swoich celach osoby ambitne i dążące do władzy. Takich ludzi przeciwnicy Rosji wykorzystują wyłącznie we własnych celach i nie ma w tym niczego nowego – oznajmił.
Przekonywał, że obce państwa prowadzą wobec Rosji politykę powstrzymywania, ponieważ osiągnięcia Rosji są dla nich niewygodne. Polityka ta – jego zdaniem – rozpoczęła się, gdy Rosja zaczęła odzyskiwać siły po rozpadzie ZSRR.
„Im stajemy się silniejsi, tym silniej prowadzona jest ta polityka powstrzymywania” – oświadczył.
Prezydent Rosji powiedział to na spotkaniu z szefami mediów rosyjskich, podczas którego mówił także o protestach w kraju.
Fragmenty rozmowy, która odbyła się 10 lutego za zamkniętymi drzwiami, opublikowano dziś.
Jak wynika z opublikowanych fragmentów W. Putin mówił, że fala protestów, która przelała się przez przez Rosję po aresztowaniu i uwięzieniu Nawalnego była podsycana z zagranicy w okresie, gdy opinia publiczna jest „wyczerpana, sfrustrowana i niezadowolona z pandemii koronawirusa, z warunków w jakich żyją”.
Przekonywał, że wszędzie, w tym w krajach UE i w USA zmęczenie i rozdrażnienie społeczeństwa „wykorzystują skonfliktowane siły” i że tak również jest w Rosji.
Według niego „wiele” „osiągnięć” Rosji na polu wojskowym, a także w zakresie zarządzania kryzysowego COVID-19 i rozwoju szczepionki Sputnik V „zaczyna drażnić” przeciwników Moskwy.
W. Putin pytany był również o Donbas. Stwierdził, że przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji „należy pomyśleć o konsekwencjach”.
„Nie porzucimy Donbasu, bez względu na wszystko” – zapewnił przy tym.
Wcześniej media podawały, że na tym spotkaniu z mediami szefowa prorządowej telewizji RT Margarita Simonian pytała Putina, czy nie czas, aby w Donbasie nastąpiło „rosyjskie lato”. Nawiązała w ten sposób do wybuchu walk w Donbasie w 2014 roku, nazywanych w Rosji „rosyjską wiosną”.
Na podst. belsat.eu, BNS