Jak poinformował polski działacz i dziennikarz z Grodna Andrzej Poczobut, liderce Związku Polaków na Białorusi grozi kara grzywny lub do 15 dni aresztu. Czas do rozprawy spędzi w areszcie.
Na Białorusi trwają zatrzymania ostatnich przebywających na wolności liderów opozycji i działaczy społecznych przed Dniem Wolności. 25 marca białoruska opozycja planuje rozpocząć drugą turę masowych demonstracji – w sierpniu A. Borys deklarowała wsparcie mieszkających na Białorusi Polaków dla idei demokratyzacji państwa.
Podczas weekendowego zjazdu ZPB, A. Borys została ponownie wybrana na przewodniczącą nieuznawanej przez reżim Alaksandra Łukaszenki polskiej organizacji.
W ubiegłym tygodniu prokuratura weszła do Związkowi polskich szkół społecznych. Prokuratura Generalna postanowiła skontrolować wszystkie polskie placówki po wszczęciu sprawy karnej przeciwko Polskiej Harcerskiej Szkole Społecznej im. Romualda Traugutta w Brześciu, której kadry oskarżono o “gloryfikację zbrodniarzy wojennych”. W szkole odbyła się harcerska zbiórka poświęcona Żołnierzom Wyklętym.
W niedawnym wywiadzie dla Biełsatu Andżelika Borys stwierdziła, że Polacy są jedną z grup, których władze Łukaszenki nie akceptują i teraz przyszła kolej na ich prześladowanie.
Od razu po aresztowaniu liderki polskiej organizacji sytuację skomentowało polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wydało komunikat, w którym wyraziło „sprzeciw wobec zatrzymania przez służby białoruskie Andżeliki Borys – prezes Związku Polaków na Białorusi”.
„W godzinach wieczornych do MSZ RP wezwany został Chargé d’Affaires Ambasady Republiki Białorusi. Przedstawiciel białoruskiej dyplomacji odebrał jednoznaczny sygnał, że działania władz białoruskich są sprzeczne z międzynarodowymi zobowiązaniami Białorusi dotyczącymi ochrony mniejszości narodowych oraz dwustronnymi zobowiązaniami polsko-białoruskimi dotyczącymi ochrony mniejszości polskiej” – napisano w komunikacie.„Aresztowanie wybranej kilka dni temu na kolejną kadencję pani Andżeliki Borys jest tożsame z rugowaniem polskości i uderza nie tylko w dobre stosunki z Polską, ale godzi też w białoruską tradycyjną wielokulturowość. Apelujemy o jak najszybsze zwolnienie Prezes Związku Polaków na Białorusi i zaprzestanie arbitralnych prześladowań przedstawicieli mniejszości polskiej” – podkreśliło biuro prasowe resortu.
„Tak jak za komuny w Polsce wszystkiemu winni byli imperialiści amerykańscy, tak w tej chwili, zdaje się, na Białorusi wszystkiemu winni są imperialiści polscy – powiedział w Polskim Radiu 2 Jarosław Urbaniak, poseł KO. Dodał, że „Łukaszenka z Polaków zrobił kozły ofiarne, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od kryzysu gospodarczego i politycznego”.
„W ostatnich dniach strona białoruska intencjonalnie doprowadziła do zaostrzenia kryzysu dyplomatycznego z Polską wydalając najpierw konsula z Brześcia, następnie dwóch konsulów z Grodna. Zarzuty wobec nich podane do publicznej wiadomości są niezgodne z prawdą, co podkreśliliśmy w bezpośrednich kontaktach ze stroną białoruską” – oświadczył w zeszły piątek wiceszef polskiej dyplomacji Marcin Przydacz.
M. Przydacz zaznaczył, że wydaleni konsulowie brali udział w organizowanych corocznie, legalnych spotkaniach polskiej mniejszości – w zbiórce harcerskiej a następnie targach rękodzielniczych. Jak podkreślił, „trudno oskarżyć uczestników tych imprez, czy polskich dyplomatów o jakakolwiek działalność wywrotową”.
Zaznaczył też w rozmowie z dziennikarzami, że „ostatnie posunięcia strony białoruskiej wpisują się w ciąg działań mających na celu eskalowanie kryzysu politycznego”.
– Oskarżenia wobec Polski, wielokrotnie powielane w oficjalnej przestrzeni medialnej na Białorusi, dotyczące rzekomego zagrożenia, w tym terrorystycznego, ze strony Polski czy też propagowania systemów totalitarnych są absurdalne, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – oświadczył wiceszef MSZ.
Podkreślił, że „Polska zawsze demonstrowała chęć rozwoju dobrosąsiedzkich relacji z Białorusią, ale nigdy nie oznaczało to i nie będzie oznaczać milczenia wobec bezprecedensowej fali represji”.
Na podst. belsat.eu, pr24.pl