Polscy urzędnicy ostrzegają od kilku miesięcy, że Moskwa może próbować ingerować w wybory, które odbędą się 18 maja, za pomocą cyberataków i dezinformacji.
„Dziś policzyliśmy prawie 2 tys. incydentów, a dzień jeszcze się nie skończył” – powiedział minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski w rozmowie z telewizją TVN24 we wtorek.
Według ministra, cyberataki nasiliły się na początku roku.
W ciągu miesiąca odnotowuje się 60 000–70 000 ataków różnej skali, dodał, powtarzając, że Rosja prowadzi cyberwojnę.
Według K. Gawkowskiego, rosyjskie służby próbują wywołać emocje i panikę, atakując publiczne struktury, takie jak systemy zaopatrzenia w wodę i energię elektryczną.
Minister stwierdził, że rosyjski wywiad wojskowy próbuje za wszelką cenę werbować agentów wpływu, płacąc im duże sumy za szerzenie dezinformacji.
K. Gawkowski podkreślił, że rząd podjął szereg działań zapobiegawczych, aby wzmocnić bezpieczeństwo przed wyborami.
Wcześniej w tym miesiącu premier Donald Tusk powiedział, że system komputerowy jego partii padł ofiarą ataku cybernetycznego, nazywając to ingerencją z zagranicy.
Pod koniec marca francuska firma obronna „Thales” w swoim raporcie wskazała, że Rosja używa różnych narzędzi cybernetycznych przeciwko Polsce, krajom nordyckim i bałtyckim, aby dzielić i szerzyć dezinformację.
