
Tysiące osób utknęło na grecko-macedońskiej granicy po tym jak Skopje postanowiło nie wpuszczać Afgańczyków.
Reuters relacjonuje, że na przejście graniczne koło Idomeni o świcie wkroczyła policja, a wraz z nią wjechały puste autobusy. Świadkowie podkreślają, że funkcjonariusze otoczyli około 600 osób. Szacuje się, że w tamtej okolicy przebywa ok. 1,2 tys. migrantów, głównie Afgańczyków. Większość z nich nie ma odpowiednich dokumentów umożliwiających podróż.
Afgańscy migranci zmierzający na północ Europy nie zostali w niedzielę wpuszczeni do Macedonii. Wpuszczani byli tylko Irakijczycy i Syryjczycy.
Macedońskie władze wyjaśniły wcześniej, że reagują w ten sposób na „efekt domina” wywołany przez ich sąsiadów. Macedońska policja podała, że w miejscowości Tabanowce, po macedońskiej stronie granicy z Serbią, oczekiwało w niedzielę ponad 600 afgańskich uchodźców. Natomiast Serbia oświadczyła, że decyzję o uniemożliwieniu uchodźcom z Afganistanu przejścia przez tzw. bałkański korytarz podjęły Austria i Słowenia.
„Wszyscy mogą się przemieszczać w zgodzie z zasadami przyjętymi przez Austrię i Słowenię” – oświadczył serbski minister pracy Aleksandar Vulin. „Serbia nie decyduje, kto może przejść przez jej terytorium bez konsultacji z krajami na trasie migracji” i zaznaczył, że „granice są otwarte, Serbia w żaden sposób nie zamknęła swoich granic z Macedonią czy Bułgarią”.
Od piątku w Austrii obowiązuje limit wpuszczanych osób – do 80 ubiegających się o azyl dziennie i do 3 200 udających się dalej tranzytem. Nie wykluczono wprowadzenia kolejnych obostrzeń.