Nowa Komisja, której przewodniczy Ursula von der Leyen, musi jeszcze zostać oficjalnie zatwierdzona przez Radę Europejską większością kwalifikowaną głosów. Oczekuje się, że nowa KE rozpocznie pracę 1 grudnia.
Szybkie przekazanie władzy w UE jest bardzo ważne w kontekście wyzwań, przed którymi stoi Unia, w tym wojny na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie, powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu oraz malejącej konkurencyjności bloku w rywalizacji z USA i Chinami.
Każde z 27 państw członkowskich UE ma wyznaczyć jednego członka do Komisji Europejskiej – najwyższej władzy wykonawczej UE i jednej z najpotężniejszych instytucji regulacyjnych na świecie.
W skład KE – organu władzy wykonawczej UE i jedynej unijnej instytucji z inicjatywą ustawodawczą – wchodzi reprezentant każdego kraju członkowskiego.
Środowe głosowanie kończy proces wyłaniania nowego kolegium w PE, którego skład został odnowiony w efekcie wyborów europejskich w czerwcu.
W następnym kroku nową KE będzie musiała zaakceptować Rada Europejska, a więc szefowie państw i rządów. Wymagana jest większość kwalifikowana, a więc za musi zagłosować 15 krajów – będzie to więc raczej formalność.
Wówczas nowa KE będzie mogła rozpocząć prace 1 grudnia.