
Na uwagę prowadzącego wywiad z politykiem, że przez wiele lat Polska i kraje bałtyckie ostrzegały przed ambicjami Rosji, by stać się wielkim mocarstwem, ale ich obawy często nie były traktowane w Berlinie, Anton Hofreiter odpowiedział: „Chciałbym, aby niemiecka polityka jasno przyznała się do błędów popełnionych w przeszłości”.
– Ja też się myliłem. Po aneksji Krymu przez Rosję sądziłem, że negocjacje z Władimirem Putinem są jeszcze możliwe – podkreślił. – Powinniśmy przeprowadzić debatę na temat tego, dlaczego się myliliśmy. Niemcy muszą uporać się ze swoim kolonialnym spojrzeniem na Europę Wschodnią – przyznał Hofreiter.
Polityk z ramienia Zielonych zwrócił uwagę, że „przez długi czas Niemcy patrzyli z góry na kraje leżące między Niemcami a Rosją w sposób wszystkowiedzący. Zgodnie z hasłem „My wiemy lepiej, co jest dla was dobre”.
– Znamy się na tym. Nie martwcie się (…) – powiedział, dodając, że Niemcy „bardzo dobrze dogadywali się z Putinem”, więc myśleli, że „nie będzie on aż tak szalony”.
Zdaniem Hofreitera „nie mieliśmy racji, przyjmując taką paternalistyczną postawę. Ludzie z Europy Środkowej i Wschodniej, którzy nas ostrzegali, mieli rację”.
Niemiecka gazeta Bild podała wczoraj, że minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock nie znalazła czasu na spotkanie w cztery oczy z ambasadorem Ukrainy w Niemczech Andrijem Melnykiem przez ponad 100 dni trwającej na Ukrainie wojny. Co ciekawe, minister gospodarki Robert Habeck, minister finansów Christian Lindner, minister obrony Christine Lambrecht, minister transportu Volker Wissing i minister edukacji Bettina Stark-Watzinger spotkali się już z ukraińskim ambasadorem. Bild podkreśla, że nie jest jasne, dlaczego ukraiński dyplomata jest ignorowany przez niemieckie MSZ.
Źródło: PAP/ Belsat