• Świat
  • 12 listopada, 2024 8:32

Niemcy: Przedterminowe wybory parlamentarne wyzwaniem politycznym i organizacyjnym

Po rozpadzie koalicji rządowej kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapowiedział głosowanie nad wotum zaufania dla swojego rządu, które otworzy drogę do przedterminowych wyborów parlamentarnych. Mogą one jednak okazać się dużym wyzwaniem politycznym i organizacyjnym.

PAP
Niemcy: Przedterminowe wybory parlamentarne wyzwaniem politycznym i organizacyjnym

Scholz ogłosił w ubiegłym tygodniu, że podda swój rząd pod głosowanie w sprawie wotum zaufania 15 stycznia 2025 r., a wówczas wybory do Bundestagu mogłyby odbyć się pod koniec marca. Na wcześniejsze przeprowadzenie głosowania i wyborów naciskają opozycyjna chadecja CDU/CSU i liberalna FDP, która do niedawna należała do koalicji rządowej.

Według niemieckiej ustawy zasadniczej wniosek o wotum zaufania dla rządu składa kanclerz na 48 godzin przed planowaną datą głosowania. Jeżeli rząd Scholza nie uzyska wotum, prezydent Frank-Walter Steinmeier może w ciągu 21 dni rozwiązać Bundestag i rozpisać nowe wybory. Szef państwa już zadeklarował gotowość do podjęcia tych działań. Wybory muszą się odbyć w ciągu 60 dni od rozwiązania parlamentu. Dzień głosowania wyznacza prezydent.

Jeżeli Scholz – zgodnie z deklaracją z niedzieli – podda swój rząd pod głosowanie na jednym z ostatnich posiedzeń Bundestagu przed Bożym Narodzeniem zamiast w styczniu, Steinmeier będzie mógł szybciej skrócić kadencję parlamentu. Jeśli jednak będzie zwlekał i podejmie taką decyzję dopiero w styczniu, wybory odbędą się nie wcześniej niż w marcu.

Przy wyznaczaniu dnia wyborów trzeba będzie wziąć pod uwagę wiele czynników. Przygotowania do przedterminowego głosowania prawdopodobnie nałożą się na różne terminy ferii szkolnych lub okres karnawału. Ponadto w Hamburgu na 2 marca zaplanowane są wybory landowe – bardzo istotne nie tylko dla SPD, która jest tam tradycyjnie silna, ale też dla samego Scholza, byłego burmistrza miasta. Dzięki dobremu wynikowi socjaldemokraci dostaliby wiatr w żagle w kampanii przed wyborami do Bundestagu.

Przed wyborami na szczeblu okręgów i landów należy powołać komisje wyborcze oraz zrekrutować i przeszkolić ich członków. W dniu poprzednich wyborów do Bundestagu w 2021 r. w lokalach wyborczych i przy obsłudze głosowania korespondencyjnego pracowało ok. 650 tys. wolontariuszy – przypomniał portal tagesschau.

Ponadto w Niemczech każdy uprawniony do głosowania otrzymuje wcześniej listowne powiadomienie. Szacuje się, że w najbliższych wyborach do Bundestagu muszą one zostać wysłane do ponad 60 mln wyborców. Uprawnieni mogą też wybrać głosowanie korespondencyjne. Ta coraz popularniejsza wśród Niemców forma głosowania wymaga nie tylko dodatkowego nakładu papieru, ale też zorganizowania procesu przekazania, magazynowania i liczenia oddanych w ten sposób głosów.

O możliwych problemach z pozyskaniem papieru potrzebnego na przedterminowe wybory powiedziała już przewodnicząca federalnej komisji wyborczej Ruth Brand. Oceniła ona, że „dużym wyzwaniem jest pozyskanie papieru i realizacja zamówień drukarskich”, oraz ostrzegła przed pośpiesznym organizowaniem wyborów. Niemiecka branża papiernicza szybko rozproszyła jej obawy, zapewniając, że papieru na wybory na zabraknie – należy tylko odpowiednio wcześnie go zamówić.

Rozpad koalicji rządowej zaburzył sytuację polityczną w Niemczech. Perspektywy na uchwalenie najważniejszej ustawy, budżetowej, znacznie się oddaliły. Nie zanosi się na to, aby Scholz zdołał znaleźć sojuszników po stronie opozycji i zbudować większość potrzebną do jej uchwalenia. Jeżeli Niemcy pozostaną bez uchwalonego budżetu na 2025 r., od stycznia będzie obowiązywało prowizorium budżetowe, która pozwala tylko na wydatki niezbędne do utrzymania administracji i wypełnienia zobowiązań prawnych państwa. W praktyce ministerstwo finansów może co miesiąc upoważniać inne resorty do wykorzystania części środków z projektu nieprzyjętej jeszcze ustawy budżetowej.

Scholz będzie też zapewne starał się znaleźć poparcie wśród deputowanych do Bundestagu, aby uchwalić inne ustawy. O trudności tej misji świadczy jednak deklaracja polityków chadecji, którzy zapowiedzieli, że nie poprą projektu nowego modelu służby wojskowej, przedstawionego przez ministra obrony Borisa Pistoriusa.

Do wyborów parlamentarnych muszą przygotować się też startujące w nich partie, a przedterminowe głosowanie daje im na to mało czasu. Ugrupowania muszą ustalić listy kandydatów na deputowanych w okręgach. Mniejsze partie są zobowiązane do zebrania odpowiedniej liczby podpisów.

Partie muszą też wyłonić swoich kandydatów na kanclerzy. Swoich liderów oficjalnie wskazały już chadecja (Friedrich Merz) i skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (Alice Weidel). Chęć kandydowania na szefa rządu Niemiec zgłosili też Christian Lindner z FDP oraz Robert Habeck z Zielonych. Niewiadomą pozostaje kandydat socjaldemokratów. Chęć ponownego kandydowania na kanclerza zgłaszał już Scholz. Jeżeli to się potwierdzi, Scholz będzie próbował w kampanii wzmocnić SPD, obarczając liberałów i ich lidera winą za rozpad koalicji. Czy mu się to uda? Historia pokazuje, że wcześniejsi kanclerze z SPD – Helmut Schmidt i Gerhard Schroeder – ostatecznie ponosili porażkę, tracąc przy tym zaufanie parlamentu i społeczeństwa. Teraz w obliczu takiej próby stoi Scholz.

PODCASTY I GALERIE