Według syryjskiej opozycji, w środowym ataku zginąć mogło nawet 1300 osób.
,,Ofiary przywożono z rozszerzonymi źrenicami, zimnymi kończynami i pianą na ustach. Lekarze twierdzą, że to typowe objawy u ofiar gazów bojowych – powiedziała agencji Reutera pielęgniarka z Syrii Bajan Baker.
[UWAGA! Nagrania zawierają drastyczne sceny]
Źródła cytowane przez Reutera twierdzą, że wojska reżimowe użyły rakiet z głowicami z gazem (najprawdopodobniej sarinem) na przedmieściach Damaszku – Ain Tarma, Zemalka i Dżobar.
Z kolei syryjska telewizja zdementowała te informacje, cytując źródła rządowe, według których doniesienia te mają na celu odciągnięcie od pracy ONZ-owskich ekspertów ds. broni chemicznej. Minister informacji Omran Ahid ez-Zubi nazwał doniesienia „nielogicznymi i fałszywymi”. Także syryjskie dowództwo wojskowe zaprzeczyło oskarżeniom, twierdząc, że „są one oznaką histerii ze strony opozycji”.
Od niedzieli w Syrii przebywa 20-osobowa misja ONZ, która ma w trzech miejscach zweryfikować doniesienia o wcześniejszym użyciu broni chemicznej w czasie syryjskiego konfliktu. Syryjski rząd zaprzeczał, by w walkach sięgał po taki arsenał. Twierdził jednocześnie, że broni chemicznej użyli rebelianci walczący z siłami prezydenta Baszara el-Asada.