
W czwartek Prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że w ciągu najbliższych dni Polska przekaże Ukrainie cztery MiGi–29. – Pozostałe samoloty są w tej chwili serwisowane, przygotowywane i będą pewnie sukcesywnie przekazywane – zapowiedział.
Minister Przydacz był pytany w „Sygnałach Dnia” w Programie Pierwszym Polskiego Radia o tę zapowiedź oraz głosy w przestrzeni publicznej, które sugerują, że jest to „krok za daleko” i Polska zmniejsza swój potencjał obronny, a także rozbraja polską armię.
– Nasze bezpieczeństwo wzrasta na skutek tych decyzji, dlatego, że ten sprzęt będzie powstrzymywał naszego wroga, tak jak go nazywają dokumenty NATO–wskie. Ten sprzęt będzie walczył o to, aby Rosja nie zbliżyła się do polskich granic – odpowiedział Marcin Przydacz.
– Chyba lepiej, żeby ten sprzęt walczył gdzieś daleko, kilkaset czy kilka tysięcy kilometrów od granic polskich, niż już tutaj na przedmurzu polskiej granicy, tak na to patrzymy – dodał.
Szef BPM podkreślił, że Ukraina jest państwem, które zostało zaatakowane, a państwom poszkodowanym należy pomagać.
– W żaden sposób to nie uszczupla zdolności, bo jednocześnie te zdolności obronne Polski są wzmacniane przez najnowocześniejszy sprzęt, czyli z jednej strony – wydajemy postsowiecki sprzęt, którego przydatność i tak w perspektywie następnych miesięcy czy lat będzie spadać, a uzupełniamy polskie uzbrojenie o sprzęt najbardziej nowoczesny, głównie amerykański, ale także południowokoreański – zaznaczył Szef BPM.
– Dzisiaj w interesie Polski jest odpychanie i odstraszanie Rosji jak najdalej, a jeśli robią to Ukraińcy, to robią to w interesie swoim, ale także i Polski – mówił Marcin Przydacz.
Minister odnosząc się do relacji polsko–czeskich i wizyty Prezydenta Czech w Polsce wskazywał, że „Prezydent Pavel wczoraj na konferencji prasowej w Pałacu Prezydenckim powiedział, że stosunki polsko–czeskie są najlepsze w historii i myślę, że tak w rzeczywistości jest”.
– Fakt, że w pierwszą tak naprawdę wizytę zagraniczną, po Słowacji, Prezydent Czech przyjeżdża do Polski pokazuje jaką rolę dzisiaj Polska pełni w regionie – uważa Szef BPM.
Zwrócił też uwagę, że Petr Pavel jako wojskowy rozumie tematykę bezpieczeństwa. – Myślę, że nie przez przypadek akurat stawia w tym momencie na relacje z Polską – ocenił. – Później jedzie do Berlina, ale dopiero w następnej kolejności. Najpierw Warszawa, później Niemcy i to pewnego rodzaju symbolika. Ta symbolika powinna nam uświadamiać z jakiego rodzaju zmianą mamy do czynienia – podkreślał Marcin Przydacz.