
W wywiadzie dla telewizji publicznej ARD w niedzielę wieczorem Merkel wyjaśniła, że jej sobotnia wizyta w Kijowie służyła przygotowaniu spotkania, które odbędzie się w stolicy Białorusi Mińsku. To spotkanie „z pewnością nie przyniesie jeszcze przełomu” – zastrzegła szefowa niemieckiego rządu, dodając, że czuje się w obowiązku „ostudzić oczekiwania”.
We wtorek ma się odbyć w Mińsku szczyt z udziałem Ukrainy, Rosji, Białorusi, Kazachstanu i Unii Europejskiej.
W rozmowach będą uczestniczyli prezydenci Poroszenko i Putin.
„Jeśli chce się znaleźć rozwiązanie, to trzeba ze sobą rozmawiać” – podkreśliła niemiecka kanclerz. Jak zaznaczyła, kryzys na Ukrainie można rozwiązać jedynie za pomocą metod politycznych, a Niemcy oraz cała Unia Europejska chcą w tym pomóc. „Środkami wojskowymi nie rozwiąże się tego kryzysu” – powiedziała Merkel.
Kanclerz Niemiec wskazała na trzy grupy tematów, co do których istnieje różnica zdań, wymieniając decentralizację Ukrainy, stosunki gospodarcze z UE oraz dostawy energii.
„Naród ukraiński oczywiście musi mieć możliwość wyboru własnej drogi” – powiedziała Merkel. Podkreśliła, że opowiada się za integralnością terytorialną ukraińskiego państwa.
Merkel zastrzegła, że jej celem nie jest „szkodzenie” Rosji. „Chcemy utrzymywać dobre relacje handlowe i rozsądne stosunki także z Rosją. Jesteśmy skazani na siebie” – powiedziała.
Pytana o wrześniowy szczyt NATO Merkel powiedziała, że Sojusz podejmie decyzje, które umożliwią „szybką reakcję” w razie potrzeby. „Ukrainie możemy zaproponować współpracę; członkostwo w Sojuszu nie znajduje się w agendzie” – wyjaśniła. Przypomniała, że istnieje Rada NATO-Ukraina i że Poroszenko przyjedzie do Walii, by wziąć udział w obradach tego gremium. „Jak powiedziałam, nie chodzi o członkostwo (Ukrainy) w Sojuszu” – powtórzyła szefowa niemieckiego rządu w rozmowie z ARD.