
Prezydent spotkał się tego dnia w mińskim centrum handlowym Ekspobieł z prywatnymi handlarzami, z którymi rozmawiał m.in. o obowiązku certyfikacji towarów sprowadzanych z zagranicy. Wprowadzenie tego obowiązku od 1 marca 2015 r. wywołało sprzeciw handlarzy, którzy wskazują, że certyfikatu nie sposób uzyskać w Rosji, skąd przywożą towar. W efekcie wiceminister gospodarki Białorusi Dźmitry Krutoj zapewnił pod koniec lutego, że do czasu przyjęcia nowego dekretu organy kontrolne nie będą stosować żadnych sankcji wobec handlarzy.
„Co zrobić z tym, że praktycznie zalegalizowałem przemyt? – zapytał Łukaszenka handlarzy. – Nie macie certyfikatów jakości, nie prowadzicie przejrzystego biznesu”.
Podkreślił, że najbardziej niepokoi go to, że „jako państwo tracimy normalny, przejrzysty biznes i zabijamy własną produkcję”, co jest niedopuszczalne. „Zarówno państwowy, jak i prywatny biznes powinny być przejrzyste. Musimy stworzyć równe warunki dla wszystkich” – dodał.
Zapewnił przy tym, że od stycznia 2016 r. wszyscy przedsiębiorcy będą działać w równych warunkach i będą musieli mieć odpowiednie dokumenty. „Należy zmierzać do cywilizowanej postaci handlu. To nienormalne, gdy przywozimy towar bez dokumentów, w torbach” – uzupełnił.
Łukaszenka zwrócił też uwagę, że niedługo do Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, którą Białoruś tworzy z Rosją, Kazachstanem i Armenią, przystąpi także Kirgistan, który zaleje Białoruś tanimi towarami chińskiej produkcji.
Przed spotkaniem Łukaszenki z przedsiębiorcami została zatrzymana korespondentka Radia Swaboda, która miała w centrum handlowym porozmawiać z handlarzami o tym, co ich najbardziej trapi.
Rozgłośnia zwraca przy tym uwagę, że spis uczestników spotkania z prezydentem ustalały jego administracja oraz władze miejskie i według przedsiębiorców nie dopuszczono do niego osób najaktywniej broniących interesów handlarzy.