
Wśród ubiegających się o fotel szefa państwa są: obecny minister spraw zagranicznych Edgars Rinkeviczs, biznesmen i milioner Uldis Pilens oraz aktywistka na rzecz łotewskiej diaspory Elina Pinto.
By wygrać, kandydat musi zdobyć co najmniej 51 głosów w 100-osobowym Sejmie. Eksperci są podzieleni w sprawie tego, kto ma największe szanse, by objąć funkcję prezydenta: wahają się między Rinkeviczsem a Pilensem.
Ponad jedna trzecia społeczeństwa nie popiera żadnego z kandydatów – wynika z sondażu przeprowadzonego przez ośrodek badający opinię publiczną SKDS. Porównywalnym poparciem wśród ankietowanych (ok. 20 proc.) cieszą się Rinkeviczs i Pilens, zaś Pinto popiera ok. 10 proc. uczestników badania.
Ze wstępnych wyliczeń wynika, że Rinkeviczs może liczyć na 26 głosów, Pilens na 24, a Pinto na 10. Pozostałe głosy należą do przedstawicieli frakcji, które nie wysunęły żadnego kandydata i nie zadeklarowały dla nikogo poparcia. Niektóre siły zapowiedziały, że ogłoszą swoją decyzję dopiero w dzień głosowania.
Jeśli żaden z kandydatów nie otrzyma 51 głosów w pierwszym głosowaniu, odbędzie się druga tura. Jeśli również wtedy żaden z nich nie będzie miał wystarczającego poparcia, kandydat o najmniejszej liczbie głosów „odpadnie”, a w walce o fotel pozostanie tylko dwóch pretendentów. Jeśli jednak w kolejnych głosowaniach wciąż nie zostanie wyłoniony prezydent, wybory zostaną przeniesione na inny termin, a do walki o fotel prezydencki wystartują nowi kandydaci – tłumaczy portal LSM.
Z walki o fotel prezydenta wycofał się dotychczasowy przywódca kraju Egils Levits. Były sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE, który pełni funkcję szefa państwa od 2019 roku, potwierdził w kwietniu, że będzie ubiegać się o reelekcję, zaś w maju wycofał swoją kandydaturę w związku z brakiem jednomyślności w koalicji rządzącej. Prezydent podkreślił, że chciałby, aby składająca się z trzech ugrupowań koalicja zgodziła się na wspólnego kandydata, który mógłby objąć funkcję szefa państwa bez – jak ocenił – wsparcia ze strony sił prokremlowskich i oligarchicznych.
Levits wezwał jednocześnie do wycofania się z walki o fotel prezydencki Uldisa Pilensa – biznesmena, który, jak wskazuje agencja LETA, wielokrotnie znalazł się na listach łotewskich milionerów. Pilens stoi na czele holdingu budowlano-przemysłowego. Jest on także architektem, politykiem i założycielem Zjednoczonej Listy, która wraz z centroprawicową Nową Jednością i nacjonalistycznym Zjednoczeniem Narodowym wchodzi w skład łotewskiej koalicji rządowej.
66-letni Pilens powiedział na antenie Łotewskiego Radia, że nie widzi powodów, dla których miałby zrezygnować z ubiegania się o prezydenturę.
Dzień po wycofaniu się z walki o reelekcję przez Levitsa ugrupowanie polityczne Nowa Jedność poinformowało o wysunięciu kandydatury 49-letniego Rinkeviczsa, który stoi na czele łotewskiego MSZ od 2011 roku. Wcześniej partia, która wygrała jesienne wybory parlamentarne, wyraziła poparcie dla reelekcji Levitsa.
Rinkeviczs jest najdłużej sprawującym urząd ministrem spraw zagranicznych w historii Łotwy. Karierę zaczynał na początku lat 90. jako dziennikarz w Łotewskim Radiu. W 2014 roku ujawnił, że jest gejem.
Jak podkreślił Rinkeviczs, głównym zadaniem nowego prezydenta powinno być bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, z uwzględnieniem zmian na arenie międzynarodowej i rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie.
O klucze do Zamku Ryskiego, który jest siedzibą prezydenta Łotwy, zawalczy też 42-letnia Elina Pinto, ekspertka ds. zarządzania publicznego i aktywistka na rzecz łotewskiej diaspory. Jej kandydaturę zgłosiło opozycyjne, lewicowo-liberalne ugrupowanie Progresywni.
Wybierany na cztery lata prezydent Łotwy pełni funkcje reprezentacyjne oraz jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, może składać projekty ustaw, ratyfikować umowy międzynarodowe, a także m.in. nominować kandydata na premiera.
Jeśli prezydent zostanie wyłoniony w środę, inauguracja jego urzędu odbędzie się 8 lipca.