
Leonid Wołkow, szef sztabu Aleksieja Nawalnego nie wyklucza, że 55-latek zmarł nieprzypadkowo. „Wiedział więcej niż ktokolwiek inny o stanie Aleksieja. Nie mogę odrzucić możliwości celowego działania” – mówił w rozmowie z CNN o śmierci lekarza L. Wołkow.
Sergiej Maksimiszyn był zastępcą głównego anestezjologa i lekarza resuscytacji w szpitalu w Omsku, dokąd 20 sierpnia ub. r. trafił Aleksiej Nawalny. Jak się później okazało, przyczyną było otrucie bojowym środkiem porażającym układ nerwowy – nowiczokiem. S. Maksimiszyn to szef zespołu, który leczył rosyjskiego opozycjonistę i to on podjął decyzję o wprowadzeniu go w stan śpiączki farmakologicznej. Po kilku dniach został przetransportowany do Berlina. Lekarze z Omska nigdy nie potwierdzili wersji o otruciu działacza opozycji, twierdzili, że Nawalny miał kłopoty z metabolizmem.
„Wątpię, że w jego sprawie zostanie wszczęte śledztwo” – dodał Wołkow w rozmowie z CNN.
W piątek, jak informuje rosyjska sekcja BBC, A. Nawalny znów stanie przed sądem w sprawie o zniesławienie weterana II wojny światowej. Sprawa o zniesławienie przeciwko Nawalnemu została wszczęta w połowie czerwca ubiegłego roku. Przyczyną był komentarz Nawalnego do filmu o poprawkach do konstytucji, który polityk zamieścił na Twitterze. Grozi mu kara pieniężna albo prace społeczne.