
Milicja działająca pod nazwą Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) w oświadczeniu na swej stronie internetowej poinformowała, że jej bojownicy czterokrotnie dostali się pod ogień kierowany z tureckiej strony granicy i podali, że nad północną Syrią widziano tureckie myśliwce.
Ugrupowanie to podkreśliło, że nie ma nic wspólnego z konfliktem między Ankarą a rebeliantami z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Według YPG tureckie czołgi 24 lipca ostrzelały pozycje YPG i syryjskiego ugrupowania opozycyjnego w wiosce koło miasta Kobane, raniąc czterech bojowników i niesprecyzowaną liczbę cywilów. Armia miała też ostrzelać należący do YPG pojazd we wsi pod miastem Tal Abjad na granicy turecko-syryjskiej.
„Uważamy ostatnie działania tureckiej armii za prowokacyjne i wrogie. Zwracamy się też do naszych partnerów w dowodzonej przez USA międzynarodowej koalicji przeciwko IS, by ustosunkowali się do tych działań” – głosi oświadczenie.
Rzeczniczka Pentagonu Laura Seal potwierdziła, że resort widział doniesienia o atakach na cele YPG oraz przyjął do wiadomości komunikat tureckiego rządu, iż „podejmowane przez niego działania wojskowe wymierzone są wyłącznie w IS w Syrii oraz w obozy PKK w północnym Iraku, w odpowiedzi na ataki przeprowadzone przez PKK w Turcji”.