
W ocenie gazety, „pozostaje tylko określić, jaka to będzie kapitulacja – bezwarunkowa czy honorowa, natychmiastowa czy rozciągnięta w czasie”. „Są to wszelako tylko szczegóły. Najważniejsze jest jasne: prędzej czy później władze na Ukrainie zmienią się radykalnie” – konstatuje „Kommiersant”.
Dziennik podkreśla, że to, jak wobec tych nowych władz zachowa się Rosja, „zależeć będzie od składu przyszłego rządu i od tego, kto będzie w nim dyktować ton”. Zdaniem „Kommiersanta” możliwe są dwa warianty – mniej konfrontacyjny i konfrontacyjny.
Gazeta wyjaśnia, że pierwszy wariant to „zajęcie kluczowych stanowisk w nowym gabinecie przez ludzi dobrze znanych z poprzedniego życia – z czasów, gdy Ukrainą rządził tandem Wiktor Juszczenko – Julia Tymoszenko”. „Polityków tych trudno nazwać przyjaciółmi Rosji, jednak są oni przewidywalni, systemowi i pragmatyczni” – wskazuje „Kommiersant”.
Dziennik precyzuje, że chodzi o Arsenija Jaceniuka, byłego ministra obrony Anatolija Hrycenkę i byłego szefa MSZ, „czekoladowego króla” Petra Poroszenkę. „Również sama Tymoszenko lada dzień wyjdzie na wolność i nieuchronnie odgrywać będzie jedną z wiodących ról” – zaznacza „Kommiersant”.
Według moskiewskiej gazety „do tej grupy stosunkowo umiarkowanych polityków, z którymi współpraca będzie możliwa, choć trudna, należy zaliczyć też Witalija Kliczkę, który w epoce Juszczenki nie być u władzy, ale generalnie nie odbiega od zbiorowego portretu wspomnianych liderów”.
Drugi wariant – w opinii „Kommiersanta” – oznaczać będzie konfrontację i ślepy zaułek, zarówno dla stosunków rosyjsko-ukraińskich, jak i dla samej Ukrainy. Dziennik tłumaczy, że w tym wariancie „część kluczowych stanowisk w nowym rządzie otrzymają ultranacjonaliści z partii Swoboda oraz nieznani na razie szerszej publiczności przywódcy Sektora Prawego i innych radykalnych ruchów zwycięskiego Majdanu”.
„Kommiersant” wymienia w tym kontekście lidera Swobody Ołeha Tiahnyboka, typowanego przez niektórych na ministra spraw zagranicznych i jednego z ideologów tej formacji Irynę Farion jakoby przymierzaną do stanowiska szefowej resortu edukacji. Gazeta informuje, że Tiahnybok „znany jest z rusofobicznych i antysemickich wypowiedzi”. O Farion pisze, że „jej stosunek do Rosji i Rosjan dochodzi do patologicznej nienawiści”.
„Jeśli ci ludzie będą określać ideologię przyszłego rządu, ostatecznie legalizując Stepana Banderę oraz czerwono-czarny sztandar UPA i jej hasło bojowe ”Chwała bohaterom!”, to stosunki z Moskwą ulegną zamrożeniu” – prognozuje „Kommiersant”.
„Ten sam los prawdopodobnie spotka też podstawową część kredytu – 12 z 15 miliardów dolarów – przyznanego Kijowowi przez Rosję dla ratowania gospodarki przed bankructwem. Nie należy też zapominać, że niższą cenę na gaz obiecano twardo tylko na pierwszy kwartał. Później może się ona zmienić” – dodaje.
Rosyjski dziennik uważa jednak, że wariant drugi jest mniej prawdopodobny. „Odpowiedzialni liderzy opozycji i stojący za nimi oligarchowie doskonale rozumieją, jakie skutki może mieć ”banderyzacja” ukraińskiej polityki. Dla wszystkich będzie korzystne, jeśli po zmianie władz ultranacjonaliści zajmą należne im miejsce – w marginalnej niszy. Odegrali już swoją rolę w walce z ”klanem donieckim”. Więcej nie są potrzebni” – konstatuje „Kommiersant”.
Natomiast dziennik „Wiedomosti” przytacza opinię politologa Aleksieja Czesnakowa, którego zdaniem na Ukrainie możliwe są cztery scenariusze: „siłowy, kompromis na warunkach Janukowycza, kompromis na warunkach opozycji i kontynuacja chaosu”. Według prokremlowskiego politologa „każdy z tych scenariuszy będzie krótkotrwały i nie zagwarantuje stabilności”.
Czesnakow ostrzegł też, że „bez względu na scenariusz utrzyma się wysokie ryzyko eskalacji konfliktu politycznego, krachu gospodarczego i dezintegracji kraju”.
W ocenie politologa na Ukrainie „ewidentnie istnieje zapotrzebowanie na trzecią siłę, a zewnętrznymi gwarantami porozumienia mogłyby być Rosja i Niemcy”. „Na razie jest to jednak wyłącznie teoretyczna propozycja” – podkreślił.