Komisarz UE ds. uchodźców dla Polsat News: 10 mld euro dla państw na przyjęcie uchodźców

„Zwiększymy pomoc dla uchodźców z Ukrainy do 10 mld euro. Polska będzie jednym z największych beneficjentów tych środków” - powiedział unijny komisarz ds. migracji Margaritis Schinas w rozmowie z korespondentką Polsat News Dorotą Bawołek. Ocenił, że postawa Polski podczas wojny poprawiła stosunki z Brukselą. To — jego zdaniem — nie oznacza jednak, że kary za niewykonanie wyroków TSUE zostaną umorzone.

polsatnews.pl
Komisarz UE ds. uchodźców dla Polsat News: 10 mld euro dla państw na przyjęcie uchodźców

Fot. domena publiczna

„Chciałbym najpierw oddać hołd pracy, jaką wykonuje społeczeństwo obywatelskie; zwykli ludzie, którzy od tygodni pomagają uciekinierom z Ukrainy. Ale mimo że stanowią oni instrumentalną część pomocy, to nie są jedynymi udzielającymi wsparcia. Unijne instytucje w rekordowym tempie zapewniły pomoc wszystkim uchodźcom z Ukrainy, dając im automatyczny dostęp do szkół, opieki medycznej, szpitali czy rynku pracy. Otrzymali też status rezydentów, a teraz organizujemy dla nich środki i zasady, jak korzystać z tych wszystkich praw oraz pozwoleń. Samo prawo do ochrony nie wystarczy – muszą też zaistnieć odpowiednie warunki, jak i inwestycje” – odpowiedział na pytanie od korespondentki Polsat News, kto jego zdaniem najwięcej robi dla uchodźców, Margaritis Schinas, unijny komisarz ds. migracji.

„Przeznaczyliśmy na natychmiastową pomoc znaczną kwotę; pieniądze te są zatwierdzane w chwili, gdy rozmawiamy. Potrzebna jest jeszcze zgoda Parlamentu Europejskiego, ale ona również jest udzielana. Od środy te pieniądze będą dostępne dla wszystkich państw członkowskich w tym Polski, m.in. w celu udzielania pierwszej materialnej pomocy uchodźcom. Jeśli okaże się, że potrzebujemy jeszcze więcej pieniędzy, to znajdziemy ich więcej” – powiedział Margaritis Schinas.

„Całkowita kwota, jaka jest teraz w „kopercie”, to 10 mld euro. One mogą w 100 proc. pokryć wydatki związane z przyjęciem Ukraińców” – mówił.

„Z funduszów spójności, React EU, a pół miliarda pochodzi z funduszu azylowego. To środki, które nie zostały na czas wykorzystane w przeszłości, a teraz przesuwamy je na nowy okres. Pieniądze na akomodację uchodźców nie będą problemem. Wyzwaniem zostanie, abyśmy w UE zorganizowali się w taki sposób, by Ukraińcy otrzymali szansę na zintegrowanie się z naszym społeczeństwem” – odpowiedział zapytany o tym, skąd pochodzą te pieniądze.

„Nie mam wątpliwości, że to Polska będzie jednym z największych beneficjentów tego unijnego wsparcia. Bardzo duża część tych ludzi (z Ukrainy – red.) zostanie właśnie w Polsce, bo już przed wojną mieszkało tam ponad milion Ukraińców. Środki zostaną przeznaczone dla państw, które w największym stopniu ich potrzebują i na pewno Polska będzie jednym z nich. Choć wciąż nie wiem, czy uchodźcy pozostaną w pierwszym unijnym kraju, do którego trafili i czy nie zaczną się przemieszczać, przenosić do innych państw UE. Zgodnie z zasadami czasowej ochrony, jakiej im udzieliliśmy, będą mogli poruszać się po całej Unii. Pomożemy im, gdy znajdą się w innych unijnych krajach” – mówił M. Schinas.

„Nie, bo w przeciwieństwie do sytuacji z lat 2015-2016, gdy mieliśmy do czynienia z syryjskimi uchodźcami, problem dotyczył peryferii Unii. Potrzebowaliśmy uzgodnionej prawnie relokacji. Teraz nie potrzebujemy jej w formie obowiązkowej, bo wierzymy, że Ukraińcy sami rozlokują w całej Unii, właśnie dzięki statusowi ochrony tymczasowej, który od nas otrzymali. Obowiązuje on w całej Unii, więc sami zdecydują, gdzie życie będzie dla nich najlepsze. Jeśli zauważymy, że ruchy uchodźców się krystalizują, ale są pewne „nierównowagi” w rozmieszczeniu uchodźców, wtedy możemy interweniować i zaproponować dobrowolną relokację” – odpowiedział na pytanie korespondentki czy nie dziwi go, że Polska dotychczas nie prosiła relokację części ukraińskich uchodźców do innych państw.

Zdaniem M. Schinasa obowiązkowa relokacja nie jest potrzebna.

„Nie, myślę, że po prostu obowiązkowa relokacja nie jest w tym przypadku potrzebna” – odpowiedział.

Na pytanie czy w innych przypadkach relokacja będzie potrzebna odpowiedział: Wszystko będzie zależało od danej sytuacji. To, co stało się w Ukrainie, to coś nieoczekiwanego. Mamy do czynienia z wojną u naszych drzwi, dlatego musieliśmy sięgnąć po takie rozwiązania. Jeśli chodzi o inne przypadki, z którymi będziemy musieli radzić sobie w przyszłości, myślę, że już teraz mamy lepsze narzędzia pozwalające na solidarny, a nie przymusowy rozdział uchodźców.

Polska przekonuje, że na pomoc ukraińskim uchodźcom potrzebny jest specjalny fundusz UE, podobny do tego, który otrzymała Turcja. Miała do dyspozycji 9 miliardów euro w ciągu sześciu lat.

Zapytany czy jego zdaniem to jest dobry pomysł powiedział: Musimy działać w bardzo szybki, elastyczny, niebiurokratyczny sposób. Czasami stworzenie od podstaw nowego funduszu samo w sobie jest bardzo czasochłonnym procesem. Dlatego nie wiem, czy pomysł powołania całkiem nowego, samodzielnego instrumentu byłby pomocny. Tym, co musimy zapewnić teraz, jest wydawanie by pieniędzy jak najszybciej. Zamierzamy stworzyć w Komisji Europejskiej jeden punkt kompleksowej obsługi, jedno okienko, w którym bedą przyjmowane wszystkie wnioski o refundację wydatków poniesionych na uchodźców. Szczerze myślę, że wystarczy do tego istniejąca architektura rozliczania wydatków.

„Właśnie o to chodzi chyba polskiemu rządowi, by wydzielono w komisji taką grupę zadaniową do przyjmowania wniosków i rozliczania wydatków poniesionych na uchodźców, by ich potrzeby były zaspakajane w szybki i łatwy sposób” – mówiła korespondentka.

„Tak, i zapewniam, że do tego dojdzie. Te pieniądze będą pochodziły z różnych „kopert”, funduszy, a w krajach członkowskich będą rozdysponowywane przez różne ministerstwa, więc – by przyspieszyć proces – chcemy otworzyć punkt kompleksowej obsługi wsparcia dla ukraińskich uchodźców” – odpowiedział.

„Zapowiedział Pan 10 mld euro pomocy, ale niektórzy eksperci, np. Jean Pisany Ferry z Instytutu Breugla, już na początku wojny wyliczyli, że będzie potrzeba trzy razy tyle: 30 mld euro” – dodała korespondentka Polsat News.

„Działam w unijnej polityce od wielu lat i wiem, że rzucanie liczb na wiatr nie jest dobrym sposobem. Zaczynamy od znaczącego wsparcia finansowego na zaspokojenie pierwszych potrzeb. Musimy być bardzo ostrożni i dokładnie monitorować sytuację, bo może wydarzyć się jeszcze wiele rzeczy, o których nie wiemy. Nie wiem, gdzie ci ludzie mogą się ostatecznie przemieścić, ja i nie wiem, czy wojna w Ukrainie wkrótce się skończy. Dlatego naszym obowiązkiem jest działać rozważnie. Jestem pewny, że nasza dotychczasowa odpowiedź jest właściwa. Jeśli będzie potrzeba zwiększyć wsparcie, to je zwiększymy. I pomożemy im, mamy wiele sposób na ich wsparcie” – mówił.

Według polskich władz Komisja Europejska powinna darować kary, które im naznaczono za nierespektowanie wyroków TSUE w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, pozwalając przeznaczyć te pieniądze na wsparcie ukraińskich uchodźców.

„Polska, Węgry, Rumunia i Słowacja to cztery unijne kraje, które teraz są na pierwszej linii, jeśli chodzi o napływ ukraińskich uchodźców. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni i dumni z tego, jak sobie radzą w duchu naszych wartości i zasad. Nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja przyczynia się do poprawy atmosfery w stosunkach Brukseli z Polską i Węgrami – wcześnie zepsuła ją sprawa praworządności. I to też jest ważne. Sprawy wciąż toczą się w ramach innych unijnych procedur. Oczekuje się, że Polska podejmie niektóre oczywiste działania i wtedy stosunki z UE się unormują. Nie dojdzie w związku z tym do żadnych automatyczności” – powiedział zapytany czy to jest w ogóle możliwe.

„Czyli nie wyobraża sobie pan scenariusza, w którym Komisja Europejska mówi, że Polska może teraz wykorzystać 140 mln euro na pomoc uchodźcom, zamiast wpłacić je do budżetu Unii za niewypełnienie wyroku TSUE?” – zapytała korespondentka.

„Komisja Europejska udostępni Polsce i innym krajom hojne wsparcie finansowe potrzebne na uchodźców z Ukrainy. Będziemy wspierać nasze państwa członkowskie w tych bezprecedensowych wysiłkach. Ale powtarzam, że jeśli chodzi o inne sprawy, dotyczące konkretnych działań w określonym, prawnym kontekście, to im szybciej się to stanie, tym lepiej. Wzajemna zależność w tych dwóch kwestiach nie musi występować. To różne sprawy i procedury” – odpowiedział.

Odpowiedział na pytanie czy KE nie planuje ich ze sobą powiązać: KE jest pewna, że znajdziemy rozwiązanie wciąż niezakończonej sprawy praworządności. Proszę rozejrzeć się, z iloma wyzwaniami musimy się mierzyć: wychodzimy z pandemii, u naszych progów toczy się wojna. Kwestia praworządności już dawno powinna być rozwiązana i byłoby to widziane jako sukces po obydwu stronach. Te trudne czasy, jakich doświadczamy, powinny być również lekcją dla tych wszystkich w Polsce i innych krajach, używających argumentu, że Bruksela to nowa Moskwa. Mam nadzieję, że ci, którzy go używali. teraz wiedzą już, gdzie jest prawdziwa Moskwa, a gdzie Bruksela i że nie ma między nimi żadnych podobieństw.

PODCASTY I GALERIE