„Można powiedzieć, że mamy pełny sukces, ponieważ mamy zagwarantowane ze strony władz, że wszystkie dzieci, które złożyły w tym roku aplikację do nauki w klasach pierwszych, zostaną do szkół przyjęte” – powiedział Karczewski dziennikarzom po odbyciu w Mińsku i w Grodnie rozmów z przedstawicielami białoruskich władz.
Marszałek uściślił, że chodzi nie tylko o szkołę w Grodnie, ale także o placówkę w Wołkowysku. „Tak, mamy też taką deklarację. Mamy nadzieję, że zostanie ona zrealizowana” – podkreślił Karczewski.
Od kilku miesięcy nieuznawany przez Mińsk Związek Polaków na Białorusi alarmował, że w nadchodzącym roku szkolnym – podobnie jak w poprzednich latach – mogą się pojawić problemy z przyjęciem do klas pierwszych wszystkich chętnych dzieci w szkołach polskich w Grodnie i Wołkowysku.
W efekcie kampanii prowadzonej przez rodziców przyszłych pierwszoklasistów, wspieranych przez ZPB, szkoła w Grodnie przyjęła w czerwcu komplety dokumentów od wszystkich chętnych (ponad 70), chociaż wcześniej zapowiadano, że przyjęte może być maksymalnie 60 osób. Kuratorium w Grodnie zapewniło też ostatecznie, że przyjęci zostaną wszyscy chętni.
Inaczej miała się sytuacja w szkole polskiej w Wołkowysku, gdzie komplet dokumentów mogło złożyć tylko 18 dzieci, choć pierwszego dnia rekrutacji zgłosiło się 25 chętnych. Dyrektorka szkoły informowała wcześniej, że kuratorium zgodziło się na przyjęcie tylko 18 dzieci. Władze uzasadniły to brakiem technicznych i sanitarnych możliwości przyjęcia większej ilości dzieci.
Komentując tę sytuację, Rada Naczelna ZPB uznała ją za „przejaw otwartej dyskryminacji wobec młodych Polaków”.
Szkoły polskie w Grodnie i Wołkowysku powstały w latach 90. XX wieku za pieniądze pochodzące z polskiego budżetu. Działają w ramach państwowego systemu edukacji, od 2005 r. podlegają prorządowemu Związkowi Polaków na Białorusi po tym, gdy wraz z pozostałym majątkiem zostały odebrane zdelegalizowanej wtedy organizacji kierowanej przez Andżelikę Borys.