
Prezydent Wiktor Janukowycz oświadczył, że wciąż istnieje możliwość dialogu, lecz pod warunkiem, że opozycyjni przywódcy odetną się od radykałów, prowokujących rozlew krwi.
W środę nad ranem administracja prezydencka opublikowała posłanie Janukowycza, w którym zagroził on, że jeśli opozycja nie zrezygnuje ze współpracy z radykalnymi siłami „rozmowa z nią będzie wyglądała zupełnie inaczej”.
Opozycyjni przywódcy „przekroczyli granicę, kiedy zaczęli nawoływać ludzi do użycia broni, co jest krzyczącym naruszeniem prawa. Ludzie, którzy je łamią, powinni stanąć przed sądem” – powiedział Janukowycz.
„Zapewnienie pokoju w państwie, spokoju obywateli i sprawiedliwości nie jest moim widzimisię, lecz obowiązkiem, który spoczywa na gwarancie konstytucji” – ostrzegł prezydent.
Podkreślił, że choć rozmowy zostały przerwane jeszcze nie jest za późno na ich wznowienie. „Od początku protestów nawoływałem do dialogu będąc kategorycznym przeciwnikiem wariantu siłowego, a tym bardziej przelewu krwi. To jest moja życiowa zasada- żadna władza nie jest warta nawet kropli przelanej krwi” – oświadczył.
Tymczasem opozycja mówi o kilkudziesięciu ofiarach śmiertelnych wśród protestujących. Wielu z nich zginęło od kul. W szpitalach znajduj ą się setki rannych. Na Majdanie Niepodległości oddziały specjalne milicji Berkut całą noc próbują szturmować obóz przeciwników władz. Są doniesienia, że w protestujących strzelają również opłacani przez władze chuligani- tzw. tituszki.
Z prezydentem w nocy rozmawiali przywódcy opozycji – domagali się zawieszenia broni. Bezskutecznie.