O zawieszeniu broni poinformował rzecznik prasowy Hamasu Fawzi Barhoum. Strona izraelska na razie nie skomentowała tych informacji. Według Barhouma do rozejmu doszło wskutek zabiegów mediacyjnych Egiptu i innych negocjatorów międzynarodowych.
Wcześniej izraelski rząd poinformował, że w sobotę lotnictwo zaatakowało 40 celów w Strefie Gazy, w tym tunele, centra logistyczne i kwaterę batalionu radykalnego palestyńskiego ugrupowania Hamas w mieście Bajt Lahija na północy Gazy. Była to odpowiedź na nocne ataki moździerzowe i rakietowe ze strony palestyńskiej i jednocześnie największe od 2014 roku naloty na cele w Strefie Gazy.
Rzecznik izraelskiej armii podpułkownik Jonathan Conricus poinformował, że przed nalotami izraelskie wojsko ostrzegło ludzi i apelowało o opuszczenie obszaru, zagrożonego atakiem lotniczym. „Nie mamy zamiaru skrzywdzić nikogo, kto nie jest terrorystą” – powiedział. Ofiar nie udało się jednak uniknąć, w nalotach zginęło dwóch nastoletnich chłopców, jeden w wieku 15 lat, drugi był rok starszy.
W nocnym ataku Hamasu na terytorium Izraela spadło ok. 100 rakiet, wystrzelonych przez Palestyńczyków. W wielu miejscach Izraela graniczących ze Strefą Gazy rozbrzmiały w sobotę nad ranem syreny alarmowe. Niektóre z pocisków zostały przechwycone przez izraelski system „Żelaznej Kopuły”, ale policja twierdzi, że trzy osoby zostały ranne w mieście Sderot.