
Prezydent USA miał przeprowadzić rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim podczas szczytu G7, jednak dzień wcześniej opuścił Kanadę.
Donald Trump późnym wieczorem w poniedziałek odjechał z miejsca szczytu w kanadyjskim górskim kurorcie Kananaskis, mówiąc: „Muszę wracać jak najszybciej. Chciałbym zostać do jutra, ale oni rozumieją – to ważna sprawa.”
Kilka godzin po tym, jak Rosja przeprowadziła to, co W. Zełenski nazwał jednym z najstraszniejszych ataków Moskwy od początku jej zakrojonej na szeroką skalę inwazji ponad trzy lata temu, ukraiński przywódca spotkał się z przywódcami krajów G7, którzy pozostali w Kanadzie.
Według danych ukraińskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w wyniku tego rosyjskiego ataku dronami i rakietami na Kijów zginęło co najmniej 10 osób.
We wtorek premier Kanady Mark Carney ogłosił pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 2 miliardów dolarów kanadyjskich (1,73 miliarda euro), obejmujący drony i śmigłowce.
Jeden z kanadyjskich urzędników, wypowiadający się anonimowo, stwierdził, że przywódcy G7 nie przyjęli wspólnego oświadczenia w sprawie Ukrainy, ponieważ „Amerykanie chcieli je złagodzić”.
Urzędnik wskazał, że Waszyngtonowi nie odpowiadały niektóre sformułowania, ponieważ dążył do zachowania swojej roli mediatora w relacjach z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Premier Kanady odrzucił te twierdzenia, oświadczając, że wszyscy przywódcy G7 zgodzili się stanowczo rozważyć wszystkie możliwości zwiększenia presji na Rosję, w tym sankcje finansowe.
Przyznał jednak, że niektórzy przywódcy G7 „powiedzieliby więcej, niż zostało zawarte” w opublikowanym przez niego podsumowaniu spotkania.
W poniedziałek przywódcy G7 zdołali przyjąć wspólne oświadczenie w sprawie konfliktu między Iranem a Izraelem, w którym wyrazili poparcie dla państwa żydowskiego i wezwali do deeskalacji konfliktu.