
„Udało nam się odzyskać nadające się do użytku dane” z bardzo zniszczonego rejestratora rozmów w kokpicie, który odnaleziono w dniu katastrofy we francuskich Alpach – powiedział na konferencji prasowej szef BEA Remy Jouty.
Wyjaśnił, że w najbliższym czasie prowadzone będą szczegółowe prace, mające na celu oczytanie głosów i dźwięków, które słychać na nagraniu. Pierwsze wyniki tych badań będą znane w najbliższych dniach.
Urządzenie CVR, czyli cockpit voice recorder, zapisuje wszystkie dźwięki z czterech mikrofonów w kokpicie – rozmowy pilotów między sobą oraz z wieżą kontroli lotów, a także wszystkie inne dźwięki i alarmy, które rozlegają się kabinie.
Jouty oświadczył, że na tym etapie śledczy „nie mogą podać absolutnie żadnego wytłumaczenia” tragedii, w której zginęło 150 osób. Nie wiedzą m.in., dlaczego piloci nie reagowali na próby nawiązania z nimi kontaktu przez kontrolerów lotu. Według Jouty’ego na pokładzie najpewniej nie doszło do dekompresji.
Szef BEA zastrzegł, że śledczy nie wykluczają żadnej hipotezy. Podkreślił jednak, że Airbus A320 nie eksplodował w powietrzu i „leciał aż do końca”. Rozbił się o zbocze góry, gdy znajdował na wysokości 6 tys. stóp, czyli 1820 metrów – poinformował.
Airbus niemieckich tanich linii Germanwings ze 150 osobami na pokładzie wystartował we wtorek przed godz. 10 z Barcelony i leciał do Duesseldorfu w Niemczech. Rozbił się w miejscowości Meolans-Revel w Alpach francuskich. Nikt nie przeżył katastrofy.
W środę znaleziono obudowę, ale bez zawartości, drugiej czarnej skrzynki.