Wcześniej szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zwróciła się do ambasadorów krajów UE o rozważenie „wszelkich możliwych opcji” w odpowiedzi na wydarzenia w Kijowie – poinformowała w środę na Twitterze rzeczniczka Ashton, Maja Kocijanczicz.
„Oczekujemy, że kraje UE pilnie podejmą działania przeciwko odpowiedzialnym za przemoc i nadmierne użycie siły na Ukrainie” – oświadczył z kolei szef Komisji Europejskiej Jose Barroso.
Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius powiedział w środę, że Unia Europejska może nałożyć sankcje na Ukrainę. Szef dyplomacji zapowiedział także, że na ten temat odbędą się w godzinach popołudniowych rozmowy francusko-niemieckie.
„Nie zamierzamy pozostać obojętni. Będziemy rozmawiać z niemiecką delegacją na temat potencjalnych sankcji” – powiedział Fabius. „Możemy nałożyć różnego typu sankcje, poczynając od tych indywidualnych dotyczących osób odpowiedzialnych za przemoc” – dodał minister.
„Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz ma krew na rękach” – napisał w środę na Twitterze minister spraw zagranicznych Szwecji Carl Bildt, odnosząc się do krwawych zamieszek w Kijowie.
„Trzeba jasno powiedzieć: ostateczna odpowiedzialność za śmierć i przemoc spada na prezydenta Janukowycza. Ma on krew na rękach” – brzmi wpis szefa szwedzkiej dyplomacji.
„My Polacy na pewno nie będziemy obojętni na te zdarzeniach i mówię tu zarówno o naszych emocjach (…), ale nie będziemy także obojętni, bo zdajemy sobie sprawę, że rozwój zdarzeń na Ukrainie będzie determinował także historię i przyszłość całego regionu w tym wpływać będzie bezpośrednio na przyszłość i bezpieczeństwo Polski i Polaków” – mówił dzisiaj podczas wystąpienia w polskim Sejmie premier RP Donald Tusk.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy w specjalnym komunikacie zaapelowało do UE o podjęcie sankcji wobec Kijowa.
Tymczasem Kreml nie zamierza ingerować w wydarzenia na Ukrainie – oświadczył w środę sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow, cytowany przez agencję RIA-Nowosti.
„Kreml uważnie śledzi wydarzenia na Ukrainie. Na pewno poinformujemy o naszym stosunku do nich. Jednak nastąpi to później” – oznajmił Pieskow.
Rzecznik Władimira Putina podkreślił, że „główna zasada sprowadza się do tego, by nie wtrącać się do tego, co dzieje się w Kijowie”. „Rosja mówiła o tym niejednokrotnie i Kreml trzyma się tej linii” – oświadczył.