Przypadający w Europie na ostatnią sobotę listopada, a w USA w piątek po Święcie Dziękczynienia Buy Nothing Day czyli Dzień bez Zakupów, został ustanowiony jako wyraz protestu przeciwko zbędnym zakupom i nadmiernej konsumpcji dóbr w krajach rozwiniętych. Obchodzi się go w bardzo prosty sposób – powstrzymując się od dokonywania jakichkolwiek zakupów.
Dzień Bez Kupowania to święto prostego życia i jednocześnie umacniania więzi społecznych i rodzinnych. Obchodzi się go powstrzymując się od dokonywania zakupów, za to spędzając czas ze znajomymi, rodziną, aktywnie wypoczywając czy uczestnicząc w wydarzeniach kulturalnych. Jego pomysłodawcy – Amerykanie, którzy ustanowili to święto na początku lat 90. – stawiają diagnozę, z którą ciężko się nie zgodzić – kupujemy za dużo przedmiotów, które są niepotrzebne, a to co mamy wykorzystujemy nieefektywnie lub… wcale. Konsumpcyjną machinę napędza fałszywe przekonanie, że o szczęściu decyduje stan posiadania.
Rozwinięty konsumpcjonizm przejawia się nie tylko w kupowaniu zbędnych produktów. Również w posiadaniu rzeczy, z których korzystamy sporadycznie.
„Nasz ogródek sąsiaduje z trzema innymi ogródkami sąsiadów. Czy naprawdę każdy z nas potrzebuje jednej kosiarki, której używa w najlepszym razie przez jedną godzinę w tygodniu” – pyta Piotr Jaś współzałożyciel BlaBlaCar w Polsce. „Przykładem marnowania zasobów jest również transport w miastach” – tłumaczy.