
Powstaje pytanie, „o ile poważnie rząd niemiecki podchodzi do kwestii pomocy Ukrainie w walce z Rosją. W każdym razie Berlinowi pozostaje tylko kreatywność w ciągłym przedstawianiu nowych wyjaśnień, dlaczego dostawy broni postępują tak wolno” – napisał w komentarzu gazety Clemens Wergin.
„Wojna to bardzo dynamiczna sytuacja, a sytuacja na polu bitwy może zmieniać się codziennie […]. Ukraińcy mają żołnierzy, wyszkolenie, odwagę i wystarczającą wytrzymałość, by zatrzymać rosyjskie natarcie i odeprzeć armię Putina. Jednak ich sukces w dłuższej perspektywie zależy od pozyskania z Zachodu wystarczającej ilości broni ciężkiej, aby zrównoważyć przewagę Rosjan w uzbrojeniu, oraz od wystarczających i stałych dostaw amunicji” – napisano.
Z drugiej strony „Niemcy zachowują się tak, jakby miały cały czas świata, żeby najpierw odbyć niemieckie maratony nastrojów i przejść przez niemieckie procedury biurokratyczne, zanim cokolwiek się wydarzy. Zbyt późno, zbyt mało, zbyt niezdecydowanie — to motyw przewodni niemieckiej polityki wobec Ukrainy […]”.
Autor podkreśla, że „podobnie jak w czasie II wojny światowej, świat anglosaski, na czele z USA, znów działa najszybciej, najbardziej zdecydowanie i wszechstronnie w obronie wolności w Europie – wraz z odważnymi mieszkańcami Europy Wschodniej, którzy mimo ogromnego wkładu w ukraiński wysiłek obronny, nie dysponują jednak masą, która mogłaby podtrzymać obronę Ukrainy”.
Niemcy, „najpotężniejszy i najsilniejszy gospodarczo kraj UE, plasują się poniżej. Znajdujemy się w momencie, w którym decyduje się przyszłość Europy – a Niemcy zawodzą w swoim spotkaniu z historią”.