
Według Andersena poziom zagrożenia w regionie Grenlandii nie zwiększył się w tym roku.
„Nie widzimy tam rosyjskich ani chińskich okrętów podwodnych” – przyznał wojskowy, cytowany przez agencję Reutera.
Prezydent USA Donald Trump i administracja Białego Domu na początku roku oskarżali Danię o zaniedbania w obronie Grenlandii. Z tego powodu dowodzili konieczności aneksji wyspy, która, choć posiada autonomię, należy do Danii. Kopenhaga odpowiada m.in. za zapewnienie Grenlandii bezpieczeństwa.
Duński dowódca ocenił, że w rzeczywistości „Grenlandia nie jest aż tak trudna do obrony”.
„Ma stosunkowo niewiele punktów, których trzeba bronić – i oczywiście mamy na to plan, NATO ma na to plan” – podkreślił.
Jak przypomniał Reuters, stała obecność Danii na Grenlandii to cztery wyeksploatowane statki inspekcyjne, mały samolot obserwacyjny i patrole psich zaprzęgów. Zadaniem załóg tych jednostek jest monitorowanie trudno dostępnego obszaru arktycznego o powierzchni czterokrotnie większej niż powierzchnia Francji.
Duńskie wojsko w tym miesiącu znacznie zwiększyło obecność na Grenlandii. W ramach ćwiczeń na wyspie rozmieszczono fregatę; poza tym po raz pierwszy od 10 lat wylądowały tan duński F-16, oddziały specjalne i dodatkowe wojska. Zwiększono również nadzór nad infrastrukturą krytyczną Grenlandii. Andersen zapowiedział powtórzenie tych przedsięwzięć w nadchodzących miesiącach.
„Aby utrzymać ten obszar jako wolny od konfliktów, musimy robić więcej. Musimy mieć wiarygodny środek odstraszania” – zaznaczył dowódca.
„Jeśli Rosja zacznie zmieniać swoje zachowanie wokół Grenlandii, musimy być w stanie działać” – zadeklarował.
W styczniu rząd w Kopenhadze zapowiedział inwestycje w obronność wyspy w wysokości 2 mld dolarów, w tym w nowe okręty marynarki wojennej i drony dalekiego zasięgu. Jeszcze latem mają rozpocząć się negocjacje między koalicją rządzącą a opozycją nad kolejnym pakietem wydatków na zwiększenie obecności wojskowej na Grenlandii.
W stolicy wyspy, Nuuk, mieszka jedynie około 20 tys. osób, a pozostałych 37 tys. jest rozproszonych w 71 miasteczkach i osadach, zlokalizowanych głównie na zachodnim wybrzeżu. Według Andersena brak rozwiniętej infrastruktury jest sam w sobie czynnikiem odstraszającym.
„Gdyby, na przykład, doszło do rosyjskiego lądowania na wschodnim wybrzeżu, to sądzę, że taka operacja wojskowa szybko przerodziłaby się w misję ratunkową” – podsumował duński dowódca.
Amerykański generał Gregory Guillot złożył 19-20 czerwca wizytę w bazie kosmicznej Pituffik na Grenlandii – pierwszy raz po włączeniu terytorium wyspy w zakres odpowiedzialności dowództwa USA przypisanego Ameryce Północnej (wcześniej za Grenlandię odpowiedało Dowództwo Europejskie). Baza ta powstała na mocy umowy między Danią a USA z lat 50. XX wieku.