Brytyjczycy przyjechali z czołgami

Jeśli Rosjanom uda się zdusić Ukrainę, to następne będą Litwa, Łotwa i Estonia. Brytyjskie czołgi przybyły do ​​Estonii w piątek, a liczba żołnierzy z tego kraju wzrosła do prawie 1,8 tys. „Potrzebna jest błyskawiczna akcja wojskowa, by wzmocnić te kraje. Białoruś i Rosja są dla nich śmiertelnym zagrożeniem” - sądzi były dyplomata Jerzy Marek Nowakowski.

zw.lt
Brytyjczycy przyjechali z czołgami

Fot. domena publiczna

„Potrzebne są najmniej dwie ciężkie brygady, przebazowanie wojsk rakietowych z zachodniej Europy bliżej terytoriów, które zajęła Rosja. Powinniśmy być zdecydowani do szybkiej akcji wojskowej i skokowego wzmocnienia krajów bałtyckich. Litwa, Łotwa i Estonia są następne na liście Rosjan, o ile uda im się udusić Ukrainę” – oświadczył WP Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie oraz w Armenii.

Wskazał, że część ataku na Ukrainę odbywa się z baz i terytoriów Białorusi. Należy uznać, że kraj Łukaszenki utracił niepodległość, stając się rosyjską kolonią. „Białoruś i stacjonujący na jej terytorium żołnierze rosyjscy będą stanowić teraz śmiertelne zagrożenie dla Polski i państw bałtyckich” – powiedział dyplomata.

Europa przygotowuje się na nieokreślone jeszcze ryzyko kolejnego konfliktu, jaki może wywołać Rosja. Prezydent USA Joe Biden zapytany, czy dopuszcza możliwość ofensywy Rosji poza granicą Ukrainy, odparł krótko: „tak”.

Brytyjskie czołgi wjeżdżają do Estonii

W piątek do Estonii przyjechali żołnierze z Royal Welsh Battlegroup, w skład której wchodzą czołgi, artyleria oraz personel inżynieryjny. To 1,8 tys. żołnierzy stanowiących trzon natowskiej operacji „Wzmocnionej Wysuniętej Obecności” w tym kraju.

W czwartek wieczorem do bazy lotniczej Emari w Estonii przybyły też amerykańskie myśliwce F-35, które zostały wysłane przez Waszyngton jako środek odstraszający Rosjan.

Według ekspertów, w razie konfliktu Litwa, Łotwa i Estonia są praktycznie nie do obronienia. Jeszcze przed inwazją na Ukrainę portal WP opisywał, jak w rosyjskiej telewizji „wojenni publicyści” bez skrupułów opowiadają o ataku przez tzw. przesmyk suwalski. Rosjanie z Kaliningradu oraz z terytorium Białorusi wyjdą sobie naprzeciw, spotykając się na linii polsko-litewskiej granicy.

J. M. Nowakowski dodał, że wydarzenia na Ukrainie przypominają mu wątek z filmu „Ojciec chrzestny” i dzień, w którym mafijna rodzina Corleone likwiduje konkurencję. „Putin mógłby powiedzieć, że to jest dzień, gdy załatwia interesy, a robi to, próbując zastrzelić wszystkich swoich przeciwników” – mówi dalej J. M. Nowakowski.

„Patrzymy na Ukrainę, ale nie dostrzegamy tego, co dzieje się wokół Rosji. W ostatnich dniach do Putina pielgrzymował prezydent Azerbejdżanu. Minister obrony Armenii podpisywał nową umowę o przyjaźni. To oznacza tyle, że Rosjanie postanowili odbudować rosyjskie imperium, posługując się siłą zbrojną i szantażem politycznym” – mówi rozmówca WP.

Jedyny sposób na powstrzymanie Władimira Putina

„Putin wybrał drogę wojny, mając świadomość, że w perspektywie dekady jego państwo stanie się słabe. To ze względu na działania wielu krajów zmierzające do uniezależniania od dostaw surowców. Pozostała mu jedynie armia do użycia siły” – oświadczył J. M. Nowakowski.

Dyplomata dodał, że jedynym sposobem na powstrzymanie Prezydenta Rosji W. Putina jest wywołanie oporu wewnątrz elit rosyjskich. Protesty Rosjan mają jeszcze małą skalę, a W. Putin nie przejmuje się opinią publiczną.

„Sankcje muszą sprawić, że część ludzi, stanowiących zaplecze Władimira Putina, stwierdzi, że wojna się nie opłaca. Jednak i tak definitywnie skończyły się dla nas dobre czasy, w których możemy myśleć o rozwoju gospodarczym. Wszystkie kraje w regionie muszą myśleć o wzmocnieniu obrony” – powiedział.

Na podstawie: wiadomosci.wp.pl

PODCASTY I GALERIE