
Wicedyrektor stacji Biełsat Alaksiej Dzikawicki podkreślił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że Iryna Słaunikawa jest od wielu lat związana z Biełsatem.
– To bardzo doświadczona dziennikarka, związana z Biełsatem od momentu powstania naszej telewizji, czyli od około 14 lat. Była wydawcą w Warszawie, potem redaktorem na Białorusi, następnie została naszą oficjalną przedstawicielką na Białorusi – powiedział.
– Jest też wiceprezes Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, zdelegalizowanego niedawno przez reżim Aleksandra Łukaszenki, zrzeszającego niezależnych białoruskich dziennikarzy – dodał nasz rozmówca. – To osoba znana na Białorusi – dodał.
Została uprowadzona, gdy wracała z mężem z urlopu z Egiptu. Ujęto ją na lotnisku, nie dopuszczono nawet do hali przylotów – opowiadał Alaksiej Dzikawicki. Jak mówił, tam oczekiwał na nich ojciec, który następnie zaczął poszukiwania swojej córki i zięcia.
Ostatecznie okazało się, że Iryna Słaunikawa i jej mąż znajdują się w areszcie śledczym przy Akreścina – powiedział wicedyrektor Biełsatu. Jak zaznaczył, zatrzymanie jest oczywiście związane z działalnością zawodową Słaunikawej. – Przez ostatnie miesiące reżim robi wszystko, żeby zniszczyć wszystkie media niezależne na Białorusi, by informacje o terrorze Łukaszenki wobec własnego narodu nie docierały do Białorusinów – zauważył.
Władze Białorusi uznały ostatnio portal Biełsatu i sieci społecznościowe tej stacji za „ekstremistyczne”.
Władze białoruskie prześladują systematycznie niezależne media białoruskie, dziennikarzy oraz blogerów. Wielu znajduje się w aresztach. Strony internetowe portali są blokowane.
Także dziennikarze Biełsatu od lat poddawani są przez białoruskie władze licznym represjom. Karę dwóch lat więzienia odbywają obecnie dwie dziennikarki stacji Biełsat, Kaciaryna Andriejewa i Daria Czulcowa. Zostaly one zatrzymane podczas prowadzenia relacji wideo online w czasie demonstracji w związku ze śmiercią pobitego przez białoruskie służby działacza Ramana Bandarenki.